Nawet wrogowi nie można życzyć takiej usterki: szanse na uratowanie silnika Diesla po rozbieganiu są minimalne. Awaria występuje przy tym praktycznie bez ostrzeżenia – zobacz, co zrobić, by się nie przydarzyła.
Silnik wysokoprężny do pracy potrzebuje w zasadzie dwóch podstawowych rzeczy: powietrza i paliwa. Obie muszą być dostarczone w odpowiedniej ilości i czasie w miejsce zapewniające możliwość ich spalenia. I to już cała filozofia. Reszta jest doskonaleniem konstrukcji.
W szczególności – do pracy diesla nie jest potrzebny układ zapłonowy, z cewkami i świecami. Do zapłonu dochodzi na skutek wysokiej temperatury panującej w komorze spalania. Tworzy się ona podczas silnego sprężania powietrza w cylindrach – kiedyś w stopniu 20:1 i wyższym (czyli objętość powietrza na końcu suwu ssania była większa np. 20 razy niż na końcu suwu sprężania). Teraz te wartości spadły nawet poniżej 15:1 (jednocześnie w niektórych benzynowych wzrosły do podobnego poziomu, ale to temat na inną historię).
Nadal jest to wystarczające do kontrolowanego samozapłonu oleju napędowego – sprężone powietrze i tak nagrzewa się wystarczająco mocno (z tym zjawiskiem, ale na dużo mniejszą skalę, mamy do czynienia w zwykłej pompce), wystarczy odpowiednio dozować dawkami i momentem wtrysku paliwa, by uzyskać równą, oszczędną pracę, z której słyną diesle.
Wszystko przebiega znakomicie tak długo, jak kondycja poszczególnych elementów silnika nie pozostawia zastrzeżeń. Jednak częstym źródłem problemów silników wysokoprężnych jest turbosprężarka.
Z jednej strony doładowanie sprawiło, że diesle stały się jednocześnie szybkie i oszczędne. Z drugiej – to kosztowny podzespół pracujący pod dużym obciążeniem, którego wytrzymałość zależy od warunków pracy (kierowca może swoim działaniem drastycznie ograniczyć jego trwałość) i właściwej obsługi serwisowej.
Jednym z objawów usterki turbo są wycieki oleju – poprzez zużyte uszczelnienia trafia on do kolejnych elementów dolotu i dalej – do komory spalania. A tam działa tak samo jak olej napędowy, tylko nad jego spalaniem nie mamy już żadnej kontroli. Właśnie takie niekontrolowane spalanie oleju silnikowego jest przyczyną zjawiska nazywanego rozbieganiem diesla. Pomimo śmiesznej nazwy jest to jedna z najgorszych usterek silnika.
Rozbieganie diesla to niekontrolowany wzrost obrotów silnika do poziomu przekraczającego jakiekolwiek założenia konstrukcyjne.
Do takiego zjawiska dochodzi na skutek samozapłonu oleju silnikowego, który dostaje się do komory spalania – zazwyczaj z powodu uszkodzenia bądź zużycia turbosprężarki. Do awarii dochodzi bez bezpośredniego ostrzeżenia, nie ma oczywistych, wcześniejszych objawów.
Silnik nie reaguje na dodanie i odjęcie gazu, rozkręca się znacząco powyżej nominalnego maksymalnego poziomu. Rozbieganie to proces samonapędzający się – większe obroty wału silnika napędzają coraz bardziej turbosprężarkę, które tłoczy coraz więcej powietrza i oleju do spalenia, co zwiększa obroty – i tak w kółko.
Mieszanka powietrza i oleju silnikowego spala się samoczynnie, nie trzeba dostarczać dodatkowego paliwa przez układ wtryskowy. Nawet po wyjęciu kluczyka ze stacyjki proces będzie kontynuowany.
Z rury wydechowej i spod maski dochodzi do intensywnego dymienia. Bez naszego działania silnik wyłączy się dopiero po jego zniszczeniu lub całkowitym wypaleniu oleju.
Szczerze mówiąc, pole manewru mamy mocno ograniczone, awaria występuje nagle, w zasadzie pozostaje skoncentrować się na kwestiach bezpieczeństwa.
Wciśnijmy sprzęgło i zjedźmy na pobocze. Jeśli usterka nastąpiła na postoju, upewnijmy się, że w pobliżu nikt się nie kręci.
Po zatrzymaniu, jeśli mamy ręczną skrzynię biegów, nie pozostaje nic innego jak wcisnąć hamulec, wpiąć najwyższy bieg i gwałtownie puścić sprzęgło – to powinno zdławić kręcący się z wielkimi obrotami silnik. Gdy dysponujemy automatem, przełączamy na „N” i czekamy na samoistne zakończenie sytuacji.
Zwykle rozbieganie diesla kończy się na uszkodzeniach pojazdu dotkniętego zjawiskiem, zagrożenie dla otoczenia jest niewielkie. Może jednak dojść do przebicia bloku silnika, wycieku oleju i pożaru – dobrze jest więc zawczasu przygotować gaśnicę, by móc szybko zdusić płomienie.
Rozbieganie diesla to praktycznie wyrok dla jednostki. Szanse, że uda się uniknąć krytycznych zniszczeń silnika i współdziałających podzespołów, są minimalne.
Uszkodzenie wału korbowego, łożysk, zapieczenie się cylindrów.
Wypływający rozgrzany olej może doprowadzić do pożaru auta.
Stłumieniu jednostki napędowej przy użyciu skrzyni biegów prawdopodobnie towarzyszyć będzie zniszczenie sprzęgła, koła dwumasowego, a nawet całej przekładni.
Przyczyną prowadzącą do rozbiegania diesla jest przedostawanie się oleju silnikowego do komory spalania. Głównym źródłem tego nieszczęścia jest układ doładowania – trzeba więc zadbać o jego kondycję.
Awariom turbosprężarki często towarzyszy przedostawanie się oleju silnikowego wykorzystywanego do smarowania do układu dolotowego. Zużyte turbo to duże ryzyko poważnej awarii silnika.
Większość współczesnych diesli ma intercooler – chłodnicę, w której sprężone przez turbo powietrze oddaje nadmiar temperatury. Jest zwykle umieszczony w najniższym punkcie dolotu i w razie nieszczelności turbo może się w nim zgromadzić bardzo dużo oleju. A stąd już prosta droga do komory spalania.
Regularne wymiany oleju są zbawienne dla silnika – dla turbo też. Pozwalają na oddalenie wielu problemów w czasie.
O ile sama usterka nie jest poprzedzona odczuwalnymi objawami – nic wcześniej nie stuka, nie wyje, nie ma spadków osiągów itp. – to kierowca może jednak przewidzieć z pewnym prawdopodobieństwem, że jego auto jest zagrożone awarią. Głośna praca sprężarki, dymienie po dodaniu gazu, zapach spalonego oleju – to wszystko dalekie zwiastuny zbliżających się poważnych kłopotów.
Jeśli dodamy do tego rzadkie wymiany oleju czy brak kontroli stanu układu dolotowego, możemy sami zakwalifikować się do grupy podwyższonego ryzyka. Warto podjąć kroki zaradcze, bo rozbieganie diesla to wyjątkowo wredna awaria.