W praktycznym teście sprawdzamy, czy przenośny klimatyzator wodny może być pomocny w łagodzeniu skutków upału panującego we wnętrzu samochodu.
Temperatury powietrza sięgające 30°C w połączeniu z bezchmurnym niebem powodują, że wnętrza samochodów nagrzewają się nawet do ponad 60°C. Przy takiej temperaturze w stojącym aucie bez klimatyzacji ciężko wytrzymać.
Choć obecnie większość samochodów, nawet używanych, jest wyposażona w klimatyzację, w dalszym ciągu wielu kierowców nie doświadcza luksusu związanego z działaniem systemu schładzania kabiny.
Część pojazdów po prostu nie ma klimatyzacji, w innych z kolei układ nie działa. Niesprawności klimatyzacji, takie jak nieszczelność układu czy usterki jego elementów, to w używanych pojazdach prawdziwa plaga.
Nie wszyscy użytkownicy samochodów regularnie serwisują klimatyzację i dopiero przy silnym upale okazuje się, że układ, w którym brakuje połowy czynnika, nie jest wystarczająco wydajny.
W obliczu silnych upałów kierowcy starają się radzić sobie na różne sposoby. Jedni szukają miejsca w cieniu, inni z kolei zasłaniają szyby samochodu specjalnymi matami odblaskowymi. Niektórzy, licząc na zmniejszenie efektu działania słońca świecącego przez przednią szybę, parkują auta tyłem do kierunku południowego.
Takich metod jest wiele. Niektóre z nich działają lepiej, inne gorzej, ale skutek ekspozycji samochodu na słońce zawsze jest podobny – wnętrze auta nagrzane do kilkudziesięciu stopni. Co ciekawe, nawet skrócone działanie słońca w pochmurny dzień także powoduje podobne efekty. Nic więc dziwnego, że użytkownicy pojazdów próbują wszystkiego.
W ostatnim czasie rekordy popularności na internetowych aukcjach biją przenośne klimatyzatory wodne. Urządzenia sprzedawane są jako dobre rozwiązanie na walkę z wysoką temperaturą we wnętrzach samochodów, domów czy biur.
Postanowiliśmy sprawdzić działanie takiego miniklimatyzatora. Wybraliśmy urządzenie zasilane za pomocą kabla USB określane przez sprzedawcę jako przenośny klimatyzator samochodowy.
Już podczas czytania instrukcji obsługi pojawiły się pierwsze wątpliwości. Napisano tam, że urządzenie nie służy do schładzania powietrza w pomieszczeniach, a jedynie do poprawy komfortu osób przebywających w pobliżu klimatyzatora. Poza tym przeczytaliśmy, że maszyna ma stać na płaskiej powierzchni i nie powinna być narażona na wstrząsy.
W takiej sytuacji nie pozostało nam nic innego, niż sprawdzić działanie miniklimatyzatora we wnętrzu samochodu na postoju.
Urządzenie jest wyposażone w nasiąkliwy wkład, który należy zalać wodą. Klimatyzator ma wbudowany wentylator, pracujący z trzema szybkościami. Wiatrak ma wydmuchiwać schłodzone podczas parowania wody powietrze, dodatkowo je nawilżając. Urządzenie zasilane jest za pomocą kabla USB. Poza prędkością wentylatora można wybierać różne kolory podświetlenia.
Zgodnie z instrukcją do zbiornika znajdującego się w górnej części klimatyzatora nalaliśmy wody. Producent urządzenia zaleca użycie schłodzonej cieczy, co ma wzmocnić efekty działania, dlatego kilka godzin wcześniej umieściliśmy w lodówce butelkę niegazowanej wody o pojemności 1,5 litra. Pojemnik na płyn znajdujący się w klimatyzatorze ma 400 ml i powinno się go zalać wodą do pełna.
Urządzenie kupiliśmy na internetowej aukcji jako klimatyzator samochodowy, dlatego spróbowaliśmy zamontować je we wnętrzu auta. Okazało się, że pomimo niewielkich rozmiarów obudowa nie mieściła się na desce rozdzielczej. Do tego w instrukcji urządzenia napisano, aby ustawiać je na równej powierzchni i chronić przed wstrząsami, co jest trudne do osiągnięcia we wnętrzu samochodu.
Skoro ustaliliśmy, że urządzenia nie da się używać w samochodzie podczas jazdy, postanowiliśmy sprawdzić jego działanie na postoju. Klimatyzator ustawiliśmy na konsoli tak, by dmuchał w okolice twarzy kierowcy i pozostawiliśmy pracujący na 30 minut. Na zagłówku umieściliśmy termometr i obserwowaliśmy jego wskazania. Temperatura we wnętrzu zamkniętego samochodu w tym czasie nie zmieniła się.
W instrukcji urządzenia napisano, że klimatyzator nie służy do schładzania powietrza w pomieszczeniach, a ma zapewniać komfort w bliskiej odległości. Dlatego osoba siedząca w aucie umieściła urządzenie tuż przy twarzy i oceniła w subiektywny sposób jego działanie. Nie dało się odczuć żadnej różnicy.
W trakcie przeprowadzania testu okazało się, że nawet niewielkie ruchy klimatyzatora powodują wyciekanie wody z jego wnętrza. Ciecz przelewała się przez nasiąknięty wkład i wydostawała przez obudowę. To potwierdziło, że urządzenie nie nadaje się do użytku we wnętrzu samochodu.
W opisie klimatyzatora można przeczytać, że sprawdzi się w pokoju czy biurze. Dlatego umieściliśmy urządzenie w niedużym pomieszczeniu, a pracująca tam osoba oceniała jego skuteczność. Jednak i w tych warunkach nie dało się odczuć działania klimatyzatora, a do tego wiatrak na trzecim biegu był dość głośny.
Niektórzy użytkownicy samochodów niewyposażonych w klimatyzację decydują się na montaż systemu chłodniczego. To nie jest dobry pomysł, ponieważ poza dużym wydatkiem (kilku tysięcy złotych) dołożenie klimatyzacji wymaga prac, takich jak np. demontaż deski rozdzielczej. To z kolei w starszym samochodzie może oznaczać problemy w postaci ułamanych mocowań czy późniejszego skrzypienia elementów wnętrza.
Przeprowadzony przez nas test nie potwierdził skuteczności przenośnego klimatyzatora wodnego niedużych rozmiarów. Choć działające na podobnej zasadzie urządzenia z powodzeniem wykorzystywane są do schładzania wnętrza przyczep kempingowych czy kamperów, w tym przypadku nie zaobserwowaliśmy żadnej różnicy.
Okazało się, że sprzedawany jako samochodowy klimatyzator nie sprawdził się podczas użytkowania w aucie, także umieszczony na biurku w pomieszczeniu nie dawał żadnych efektów.