Elektryfikacja sprawiła, że M5 nieźle utyło – ale pogłoski o „śmierci legendy” są zdecydowanie przesadzone. To wciąż mocarna limuzyna BMW, która po prostu próbuje odnaleźć się w nowych czasach. My zabieramy najnowsze M5 na tor, żeby przekonać się, ile zostało w nim z kultowych poprzedników.
Nowe M5 zaliczyło niełatwy (choć szumny) debiut – a może nawet padło ofiarą linczu. Wiadomość o zaopatrzeniu go w hybrydowy napęd plug-in rozgrzała motoryzacyjny internet i cóż, spotkała się z rozczarowaniem entuzjastów. Liczby są imponujące, ale nie zapowiadają imponujących wrażeń: 727 KM mocy systemowej zmaga się tu z 2435 kg masy własnej, czyli o prawie 0,5 tony wyższej niż w poprzedniku (600-635 KM). I pomyśleć, że pierwsze M5 (E28) ważyło całe 1430 kilogramów.
Teoretyczna analiza wskazuje, że BMW starało się pogodzić wymogi emisyjne z zachowaniem silnika V8 oraz osiągów poprzednika – zarówno nowe M5, jak i 625-konny poprzednik przyspieszają do 100 km/h w 3,5 s. Pytanie, ile w tym wszystkim chłodnej kalkulacji, a ile „spalinowych” emocji, jakich można oczekiwać po BMW ze stajni M.
Początek jest typowy dla hybryd plug-in: rozruch odbywa się w ciszy. Na szczęście można też wybrać opcję tradycyjną, z udziałem silnika spalinowego, bo choć funkcja cichego startu może być przydatna pod kątem spokoju sąsiadów, a w „cywilnym” aucie nawet kojąca, posiadacz rasowego sportowego wozu po wciśnięciu startera nierzadko oczekuje gromkiego uderzenia, które pobudza niczym mocna kawa.
W trybie elektrycznym „M-piątka” zaskakuje niezwykle energiczną reakcją i dynamiką, a do tego oferuje całkiem sensowny zasięg, przy spokojnej jeździe w temperaturze kilku stopni Celsjusza przekraczający 60 km. Minus: ładowanie z mocą zaledwie 7,4 kW, co przy baterii 18,6 kWh netto wymaga minimum jakichś 3 godzin postoju.
Kierowca obok zestawu klasycznych trybów jazdy i matrycy ustawień poszczególnych podzespołów ma do wyboru dodatkowe programy hybrydowego napędu. W bazowym ustawieniu znana „V-ósemka” BMW o pojemność 4,4 litra, z jej pokładami momentu, ma „potulną” konfigurację i wydaje się nieco zamaskowana – choć nietrudno docenić dodatkowy, odczuwalny zastrzyk niutonometrów od silnika elektrycznego. Przy bardziej dynamicznej jeździe przeszkadzać może natomiast pęd skrzyni do wrzucania wyższych biegów, który sprawia, że w ciasnym zakręcie przez chwilę BMW brakuje siły.
Tyle o codzienności, czas przejść do meritum. O ile w bazowych ustawieniach M5 jest „grzeczne”, potrafi nawet wypłużyć przodem, o tyle w bardziej sportowych... wszystko jest raczej po staremu. Ten samochód prowadzi się zaskakująco organicznie. W jego napędzie dominuje tylna oś, w odpowiednich warunkach pozwala dość łatwo driftować i niespecjalnie czuć, że waży aż 2,5 tony. Innymi słowy – elektryczne wspomaganie nie przeszkadza w czerpaniu frajdy z jazdy. I to jest dobra wiadomość.
Ale są niuanse, z którymi trzeba się pogodzić – albo potraktować jako cechy charakteru. BMW wiele wysiłku włożyło, żeby zapewnić „M-piątce” wrażenie zwinności i lekkości, do czego przyczyniają się skrętna tylna oś oraz bardzo dobrze wyizolowana masa kół. To robi wrażenie już na otwartych drogach, a skupioną charakterystykę reakcji na skręt potęguje bardzo „ciasny”, niestety nieco gąbczasty i pozbawiony mięsistości układ kierowniczy. Na torze ten ostatni okazuje się jednak aż nazbyt nerwowy. Ale zapewnia to M5 pewien urok i w połączeniu z całą resztą budzi respekt – w skrajnych ustawieniach reakcje samochodu stają się brutalne i wymagają rozwagi.
Przy agresywnej jeździe masa odzywa się przede wszystkim podczas hamowania oraz przyspieszania. I tu wniosek, który z jednej strony może zasmucić miłośników spalinowych aut, z drugiej – w fascynujący sposób pokazuje, jak samochody elektryczne zmieniają optykę: pod względem „odejścia”, reakcji na gaz, nowe M5 nie zapewnia takich wrażeń jak 600-konne elektryczne i5 M60, które waży „tylko” 2,3 t.
Nieco sztucznie „podkręcona” charakterystyka prowadzenia M5 koresponduje z jego wyglądem: napompowanymi zderzakami i błotnikami. Względem poprzednika na długość przybyło 13 cm, ale bardziej dla wzornictwa niż przestrzeni – wnętrze jest przeciętnie przestronne jak na tę klasę, zwłaszcza z tyłu, a wrażenie „obcisłości” pogłębiają masywne słupki oraz relatywnie niewielka powierzchnia szyb.
Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie, choć sporo tu jedynie „schludnych” i połyskliwych plastików; te ostatnie szybko pokrywają się odciskami palców i kurzem. Większych zastrzeżeń nie budzi obsługa – ekran błyskawicznie reaguje na dotyk i ma przejrzyście poukładane kafelki, dzięki czemu rzadko trzeba otwierać rozbudowane menu.
Kokpit podobny do tego w serii 7, ale zubożony pod względem materiałów. Błyszczące czarne powierzchnie szybko „łapią” odciski. Plusy: pokrętło do sterowania systemem operacyjnym, dobra ergonomia, ekran blisko dłoni. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Standard BMW ostatnich lat: efektowne, ale mało czytelne zegary. Dotyczy to także mapy. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Przełącznikom M1 i M2 na kierownicy można przypisać własną konfigurację trybów. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Skrzętnie ukryte regulatory kierunku nadmuchu. Także otwory wentylacyjne są niewidoczne. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Bardzo dobrze wyprofilowane wielokonturowe fotele (standard) można nisko „posadzić”. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Zawieszenie jest napięte stosownie do klasy mocy i transferuje do wnętrza lekkie wstrząsy na nierównościach, ale generalnie komfort jest co najmniej przyzwoity – tłumienie ma sporą dozę łagodności. Uhybrydowienie pozwoliło znacząco obniżyć spalanie dość łapczywej na paliwo „V-ósemki” – w mieście to ok. 14,5-15,5 l/100 km, w trasie poniżej 10 l, a na autostradzie wynik rośnie do 11-12 l.
To wszystko nadaje M5 wszechstronność, którą nie mogli pochwalić się poprzednicy; to wóz i do miasta, i na autostradę. I na tor także – tylko kable do ładowania warto przymocować, bo na szybko pokonywanych łukach słychać, jak „latają” po bagażniku.
Dane techniczne i cena | BMW M5 |
---|---|
Silnik | benzynowy, biturbo |
Pojemność skokowa | 4395 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | V8/32 |
Moc maksymalna (silnik benzynowy) | 585 KM/6500 |
Moc maksymalna (silnik elektryczny) | 197 KM |
Moc systemowa | 727 KM/5000 |
Maks. moment obr. (silnik benz.) | 750 Nm/1800 |
Maks. moment obr. (silnik elektr.) | 280 Nm |
Maks. moment obrotowy | 1000 Nm |
Napęd; skrzynia biegów | 4x4; aut./8-biegowa |
Dług./szer./wys./rozstaw osi | 510/197/151/301 cm |
Średnica zawracania | 12,6 m |
Masa/ładowność/masa przyczepy | 2435/505/2000 kg |
Pojemność bagażnika | 466 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 60 l (Pb 98) |
Opony (przód; tył) | 275/40; 285/40 R20 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 250 (opc. 305) km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 3,5 s |
Średnie zużycie paliwa | 1,7 l/100 km |
Zasięg | 3520 km |
Cena | 680 000 zł |
Dane testowe (pomiary na oponach zimowych) | BMW M5 |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 1,7 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 4,0 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 40,3 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 39,9 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 60,5 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 65,5 dB |
Rzeczywista prędkość przy wskazaniu 100 km/h | 98 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,1 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/czykl mieszany) | 14,5/9,5/12,0 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg (benz. + elektr.) | 500 + 60 km |
BMW M5 kończy właśnie 40 lat i w nowej generacji stawia na progresywność – jest nieco „przerysowane” z wyglądu i w prowadzeniu, bardziej cyfrowe od strony obsługi i może jeździć „na prądzie”. Na szczęście w sportowych trybach to wciąż charyzmatyczna, mocarna limuzyna z V8 pod maską, która starannie maskuje swoją masę. I to warto docenić.