Silniki benzynowe dokonały imponującego postępu na polu wydajności, ale... do dużego SUV-a, nawet luksusowego, wciąż doskonale pasuje porządny diesel. Przynajmniej taki, jakiego oferuje Range Rover Sport D300.
Gama Range Rovera Sporta wzbogaciła się ostatnio o topowe wydanie SV z mocarnym silnikiem V8 projektu BMW – 4,4-litrowym, o mocy 635 KM. Żeby jednak rozkoszować się walorami tego samochodu, w zupełności wystarczy dużo słabsza, dużo bardziej przyziemna wersja – z wysokoprężną jednostką generującą okrągłe 300 KM.
Są diesle, które bez naciągania faktów kupuje się nie tylko z powodów ekonomicznych, ale i dla przyjemności. Na przykład rzędowe „szóstki” w BMW X5. Mają przyjemne, głębokie brzmienie, które naprawdę może się podobać, generują potężny ciąg, a to wszystko przy niewygórowanym spalaniu. Zakup podobnej wersji benzynowej ma ograniczony sens, chyba że na krótkie dystanse. Podobnie jest z wysokoprężnymi jednostkami R6 w Mercedesach. A także tymi w topowych Range Roverach.
300-konna odmiana to pośredni wariant – i optymalny. Dużo szybszy od bazowego 249 KM (100 km/h w 6,6 zamiast 8,0 s), w porównywalnej specyfikacji „jedynie” o 20 tys. zł droższy, a jednocześnie dostępny w znacznie niższej cenie od topowego 350 KM (od 515 vs 647 tys. zł).
Przede wszystkim to wyborny agregat o niedźwiedziej sile. Jej przypływ nadchodzi już w okolicach 1250 obr./min, a w przedziale 1500-4500 kierowca ma do dyspozycji soczystą porcję momentu obrotowego. To wszystko okraszone głębokim, basowym dźwiękiem.
Osiągi są lepsze, niż deklaruje producent (100 km/h w 6,4 s) – i zbliżone do nieoferowanej już 400-konnej wersji benzynowej (benzynowe są teraz tylko hybrydy plug-in). Spalanie okazuje się co najmniej akceptowalne: 11 l na 100 km w gęstym ruchu miejskim i zaledwie ok. 6 l w trasie. To wartości porównywalne z konkurencyjnym Audi Q8 3.0 TDI (286 KM).
W wykorzystaniu potencjału tego diesla pomaga sprawny 8-biegowy automat, wystarczająco przytomny w reakcjach i zaopatrzony w uruchamiany dźwignią tryb sportowy. Po jego włączeniu „Range” robi się nawet przyjemnie nadpobudliwy. Minus: mimo układu miękkiej hybrydy 48 V system start-stop nie działa dość szybko. Na szczęście skrót do jego wyłączenia jest łatwo dostępny przez ekran.
Dane techniczne | Range Rover Sport D300 |
---|---|
Silnik | turbodiesel + elektr. |
Pojemność skokowa | 2998 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R6/24 |
Moc maksymalna | 300 KM/4000 |
Maksymalny moment obrotowy | 650 Nm/1500 |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów | aut./8-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 495/205/182 cm |
Rozstaw osi | 300 cm |
Średnica zawracania | 12,5 m |
Masa/ładowność | 2315/905 kg |
Poj. bagażnika (min./maks.) | 450/1491 l |
Poj. zbiornika paliwa | 80 l (ON) |
Opony | 275/50 R21 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 218 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,6 s |
Średnie zużycie paliwa | 7,3 l/100 km |
Zasięg | 1090 km |
CENA OD | 515 700 zł |
Taki napęd pasuje do charakteru brytyjskiego SUV-a. Wbrew pozorom jego obiecująca nazwa – Sport – nie odnosi się do dynamicznych wrażeń z jazdy, lecz do nieco poręczniejszego nadwozia i zwinniejszego prowadzenia od topowego Range Rovera. Owszem, trzeba pogodzić się tu z wyrzeczeniami wynikającymi z wysokiej masy własnej – ale da się nią skrzętnie zarządzać. Podsterowność nadchodzi szybko, jednak reakcje są przewidywalne, a limity – łatwe do wyczucia.
Ten samochód snuje po prostu inną opowieść od niemieckich SUV-ów premium – i niczego przy tym nie udaje. Po wdrapaniu się do szlachetnie wykończonego wnętrza i zamknięciu wielkich drzwi podróżujący czują się jak w twierdzy, przyjemnie odizolowanej od świata.
Mimo że układ kierowniczy jest całkiem bezpośredni (2,6 obrotu między skrajnymi położeniami), a odpowiedź na skręt okazuje się dość żwawa, to Sport przypomina drogowy okręt – raczej się nim steruje, niż go prowadzi. Plus: podczas codziennej jazdy szybko zapominamy o gabarytach tego okrętu, a manewrowanie ułatwia doskonała jakość obrazu z kamer.
Dane testowe | Range Rover Sport D300 |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 2,3 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,4 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 39,6 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 40,0 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 55,6 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 61,4 dB |
Rzeczywista prędkość (przy wskazaniu 100 km/h) | 97 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,6 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/cykl mieszany) | 10,6/6,1/8,4 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 950 km |
Jedyne, co nieco rozczarowuje, to komfort tłumienia pojedynczych nierówności, które potrafią generować lekkie wstrząsy w kabinie. Zawieszenie dostatecznie odpręża się w komfortowym trybie, ale od auta tej klasy można by oczekiwać bardziej aksamitnego tłumienia dziur.
Range Rover Sport, ze swoim wysublimowanym designem i wykończeniem, przekonuje nie tylko aurą ekskluzywności. Jest przestronny i ma funkcjonalny bagażnik, a kierowcy zapewnia ergonomiczne miejsce pracy z dobrą widocznością w przód. Korzystne wrażenia pozostawiają również cyfrowe wskaźniki o klasycznej formie oraz system operacyjny z dużymi kaflami i menu skrótów.
Mimo to szkoda, że w ramach sezonowej modernizacji Range Rover postanowił „posprzątać” konsolę środkową, z której zniknęły panel do obsługi wentylacji oraz chowane pokrętło trybów jazdy. Jeszcze bardziej minimalistyczne wzornictwo nie było tego warte.
Arystokrata wśród SUV-ów swojej klasy. Cenę usprawiedliwia wykonaniem – a przy tym jest użyteczny.
Klubowe fotele wbrew pozorom nieźle trzymają. Wysoka, „dowodząca” pozycja, dwuosiowa regulacja zagłówków.
Bagażnik nie imponuje pojemnością (450 l), ale w praktyce jest pakowny i funkcjonalny (haki, schowek, łatwy dostęp).
Eleganckie centrum dowodzenia. Doskonała jakość montażu, czytelne menu systemu operacyjnego – niestety bez sterowania głosowego po polsku. Dobra widoczność w przód.