Wiadomości o kłopotach Volkswagena jest ostatnio tyle, że aż trudno się chwilami w tym wszystkim połapać. Ale i należąca do VAG marka Audi przeżywa ciężkie chwile: nie dość, że z końcem lutego zamyka się fabryka w Brukseli – z taśm zjeżdża tu elektryczne Q8 e-tron – to na dodatek właśnie pojawiają się informacje na temat tego, że i w Niemczech pracę w Audi stracić mogą tysiące osób. Oto szczegóły.
Kłopoty Audi to, jak zresztą zwykle w takich wypadkach, kumulacja wielu czynników. Sprzedaż idzie opornie – częściowo dlatego, że ludzie coraz mniej chcą elektryki. A częściowo dlatego, że i gama spalinowych modeli Audi chwilowo nie wydaje się wybitnie porywająca. Co prawda teraz czeka nas jeszcze kilka premier, jednak trudno się też oprzeć wrażeniu, że o ile jeszcze jakiś czas temu Audi było jakieś (np. wykonanie wnętrza rozkładało zazwyczaj rywali na łopatki), o tyle teraz czynniki, które klientów do marki przyciągały, jakoś zaczęły się rozmywać. Jasne, pod wieloma względami to nadal świetne samochody, jednak liczby nie kłamią. Przewaga dzięki technice zniknęła, Audi powili musi się szykować do odrabiania strat.
Od początku roku sprzedaż w Europie spadła o 9,8 proc. a w Chinach – „tylko” o 8,5 proc. Nieciekawie jest w USA: tu w okresie styczeń-wrzesień udało się sprzedać jedynie 139 665 aut, co stanowi spadek o 16,8 proc. w porównaniu do 2023 r. Przychody i zyski również spadły, bo w samym trzecim kwartale br. zysk operacyjny obniżył się aż o 91 proc. (!) do 106 milionów euro. W dużej mierze ze względu na „restrukturyzację” wspomnianej fabryki w Brukseli. Światełko w tunelu to np. Q3, które wciąż radzi sobie dobrze, teraz klientów powinno też zainteresować nowe A5.
Co w takiej sytuacji? Wiadomo, cięcie kosztów. Niemiecka prasa informuje, że Audi rozważa redukcję zatrudnienia aż o 15 proc. w ramach dramatycznej próby oszczędzania pieniędzy. W Manager Magazin czytamy na przykład, że bezpieczni mogą (na razie?) czuć się pracownicy zatrudnieni przy liniach montażowych. Miotła ma dosięgnąć za to np. ludzi do tej pory pracujących np. w dziale rozwojowo-badawczym. Manager Magazin twierdzi ponadto, że w tym sektorze zarząd planuje pożegnać 2000 pracowników, ale redukcje w innych działach mogą ostatecznie doprowadzić do tego, że łącznie 4500 osób będzie musiało szukać nowego zatrudnienia.
Menadżer Audi potwierdził w rozmowie z agencją Reuters, że zarząd prowadzi obecnie rozmowy ze związkami zawodowymi, jednak odmówił potwierdzenia szacunków dotyczących całkowitej liczby zwolnień. Redukcje etatów w Niemczech mogą dać niemieckim pracownikom przedsmak niepewności, z którą niedawno musiało się zmierzyć 3000 ich kolegów z Brukseli.
Dla przypomnienia: belgijska fabryka zostanie zamknięta 28 lutego. I stanie się pierwszym zakładem Grupy VAG zamkniętym w Europie. Audi nie planuje produkcji żadnych przyszłych pojazdów w stolicy Belgii, ale twierdzi, że rozmawiało z 26 potencjalnymi inwestorami na temat przejęcia zakładu. Efekt? Żaden z nich nie przedstawił odpowiedniego planu biznesowego.
No dobrze, to co powinno zrobić Audi, by jak najszybciej wyjść z dołka, w którym ewidentnie się teraz znajduje? Cóż, to oczywiste, że Audi potrzebuje czegoś więcej niż tylko kilku nowych modeli – tu potrzeba też strategii, która sprawi, że ludzie znów będą chcieli sięgać po przewagę dzięki technice. Audi musi znów wyprzedzić konkurencję i znów zacząć wyznaczać kierunki w motoryzacji.