Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
BYD Sealion – tył, logo

Europa nałożyła wysokie cła, Chiny planują odwet na krajach, które poparły sankcje. Inwestycji nie będzie?

Fot. Newspress

Europa nałożyła wysokie cła, Chiny planują odwet na krajach, które poparły sankcje. Inwestycji nie będzie?

Klamka zapadła, dodatkowe wysokie cła na samochody elektryczne importowane z Chin właśnie weszły w życie. Chiny są wściekłe – ministerstwo handlu oficjalnie zaleca swoim producentom, by w ramach odwetu nie inwestowali w Europie. Chodzi głównie o kraje, które poparły sankcje – wśród nich jest m.in. Polska. Będzie wojna handlowa?

Negocjacje ostatecznie zakończyły się klapą, więc od 30 października w UE obowiązują dodatkowe – i dość wysokie – cła na samochody elektryczne importowane z Chin. Stawki przegłosowano 4 października: wynoszą od 7,8 do 35,3 proc. i zostaną doliczone do obowiązującej już wcześniej opłaty na poziomie 10 proc. (ta dotyczy wszystkich aut importowanych spoza Unii). Co finalnie oznacza dość poważne konsekwencje.

Po pierwsze – wybrani producenci z Chin zapłacą teraz ponad 45 proc. cła, po drugie – jeśli nic się w tym temacie nie zmieni, może grozić nam wojna handlowa. Chiny już namawiają swoich producentów aut do tego, by zbojkotowali w pierwszej kolejności te kraje, które głosowały za dodatkowym cłem – to m.in. Polska, Francja i Włochy. Ale należy pamiętać o tym, że były i takie (Niemcy, Węgry, Malta, Słowenia, Słowacja), które sankcji nie poparły. 

Auta z Chin zdrożeją. Ale zapewne nie od razu

Wzrost cen aut elektrycznych z Chin wydaje się więc przesądzony, ale – i tu dobra wiadomość zwłaszcza dla potencjalnych kupujących – nie stanie się to raczej z dnia na dzień. Choćby dlatego, że do Europy rzutem na taśmę trafiła duża liczba aut z Chin – część już dojechała już do dilerów, część wciąż zalega w portach.

MG-ZS-Hybrid
Najwyższe stawki nałożono na koncern SAIC – to właściciel popularnej w Polsce marki MG.
Fot. Newspress

Dla przypomnienia: śledztwo przeprowadzone przez Komisję Europejską wykazało, że Pekin subsydiuje produkcję samochodów elektrycznych, co w domyśle prowadzi do tego, że firmy z Europy nie są w stanie wytrzymać narzuconej przez Chiny wojny cenowej.

Stawki nałożone na poszczególnych producentów różnią się w zależności od tego, jak dana firma współpracowała z władzami UE w trakcie wspomnianego wyżej śledztwa. I tak, np. SAIC (właściciel MG), dostanie najmocniejszy cios – tu dodatkowa stawka wynosi aż 35,3 proc. Na markę BYD nałożono cło w wysokości 17 proc., zaś stawki dla Geely wzrosły o 18,8 proc.

Chińskie ministerstwo ma już plan odwetu

No, ale skoro jest akcja, to jest i reakcja. Jak podaje agencja Reuters, chińskie ministerstwo handlu już poinstruowało swoich producentów, aby wstrzymali plany inwestycyjne w krajach, które głosowały za wprowadzeniem dodatkowych opłat (tak jak już wspomnieliśmy – to m.in. Polska). Jednocześnie chińskim producentom samochodów zalecono kontynuowanie inwestycji wyłącznie w krajach, które głosowały przeciwko cłom. A co z tymi, którzy się wstrzymali? Tu chińskie ministerstwo radzi… „zachować ostrożność”. 

BYD-Dolphin-logo
BYD też „dostał po łapkach”, ale stawka jest niższa niż w przypadku SAIC (MG).
Fot. Archiwum

Dziwić może postawa m.in. Włoch i Francji, bo akurat te kraje były (są?) zaangażowane w rozmowy z Chinami na temat inwestycji w szeroko pojętym sektorze motoryzacyjnym. I tak np. SAIC miał w planach otwarcie centrum części zamiennych we Francji, i to jeszcze przed końcem roku. Z kolei Włochy – mimo oporu ze strony własnych koncernów motoryzacyjnych – prowadziły rozmowy z kilkoma chińskimi firmami na temat przyszłych inwestycji. U nas natomiast należy mieć na uwadze ewentualne zaangażowanie (lub jego brak) marki Geely w projekt pod tytułem „Izera”.

Cła są – to stan na dziś. A jutro? Wszystko się może zdarzyć

Ale uwaga: zaraz może się okazać, że nowe cła jednak… zostaną cofnięte. Oto bowiem Bloomberg (na razie – nieoficjalnie!) donosi o tym, że Komisja Europejska już posłała do Chin specjalną delegację, która miałaby wypracować nowe porozumienie handlowe (!). I ta umowa zastąpiłaby regulacje obowiązujące od 30 października. Najciekawsze jest w tym wszystkim to, że wizyta odbywa się na zaproszenie Chińczyków. Państwo Środka dodatkowo martwi się tym, że jeśli wybory w USA wygra Donald Trump, to może dojść do wojny handlowej na skalę globalną.

Czytaj także