Szykuje się kolejny powrót samochodu o klasycznej nazwie. Po modelach, jak Mitsubishi Eclipse czy ostatnio – Opel Frontera – teraz Ford wskrzesi Capri. Będzie to już jednak zupełnie inne auto niż dawniej.
Ford Capri po raz pierwszy publicznie pojawił się w 1969 roku. Powstał na kanwie sukcesu Mustanga za Oceanem Atlantyckim. Oczywiście, ze względu na specyfikę europejskich dróg, był znacznie bardziej kompaktowym coupe – od zderzaka do zderzaka mierzył zaledwie 426 cm.
Amerykanie opracowali trzy generacje tego auta. W 1986 roku z fabryki w niemieckiej Kolonii wyjechała ostatnia generacja Capri. W ciągu 18 lat na rynku ten niewielki fastback znalazł niemal 1,9 mln klientów, dlatego dla Forda był ogromnym sukcesem.
Teraz wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że Capri powróci zza światów. Będzie jednak już zupełnie innym samochodem, choć zachowa ściętą linię dachu. Powstanie na bazie nowego, elektrycznego Explorera, który to z kolei oparty jest na volkswagenowskiej platformie MEB.
Na rynek trafi jeszcze w tym roku, a jego produkcja ma powrócić tam, gdzie rozpoczęła się lata temu. Czyli do fabryki w Kolonii. Amerykanie poczynili w niej ostatnio ogromne inwestycje – zastosowali m.in. sztuczną inteligencję sterującą pracą ponad 600 robotów.
Nowy Ford Capri z zewnątrz ma odróżniać się od Explorera nie tylko linią dachu. Inne mają być m.in. reflektory, nawiązujące do klasycznego wcielenia tego auta.
Pod względem technicznym nowy model Amerykanów będzie garściami czerpał z Explorera. Oznacza to silniki o mocy od 168 do 335 KM oraz akumulator trakcyjny o dwóch pojemnościach do wyboru. Mniejsza będzie miała 52 kWh, natomiast większa – 77 kWh.
W efekcie zasięg Capri ma sięgać 600 km. Maksymalna moc ładowania wyniesie 170 kW.
Ford Capri miał pojawić się około pół roku po Explorerze, którego pokazano w marcu 2023 roku. Jego produkcję jednak opóźniono m.in. ze względu na nowe przepisy dotyczące akumulatorów i mające wejść w życie w przyszłym roku.
Ford, podobnie jak inni wytwórcy, odkurza nazwy z przeszłości. W 2019 wskrzesił Pumę, w klasycznym wydaniu będącą malutkim, usportowionym coupe, bazującym na Fieście. Teraz ma powrócić z Capri, które w przeciwieństwie do Pumy, nadal ma wierne grono fanów zrzeszonych w licznych klubach.
Już wcześniej – przy okazji premiery elektrycznego Mustanga Macha-E– Amerykanie spotkali się z dużą krytyką. Owszem, nadanie mu takiej nazwy z jednej strony było świetnym chwytem marketingowym, ale z drugiej – powodem do licznych złośliwości i żartów.