Volkswagen pracuje obecnie nad elektrycznym ID.2, ale w planach ma jeszcze mniejszy model na prąd. Problemem pozostaje jednak cena. Thomas Schafer przyznaje też, że nie wyobraża sobie, aby w przyszłości nazwy Golf i GTI zniknęły z portfolio marki.
Pomimo doniesień, że wielu szefów firm samochodowych nie jest zachwyconych pomysłem wymuszonej przez Unię Europejską elektryfikacji, Volkswagen nie ustaje w swoich wysiłkach w budowaniu aut na prąd. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego, ponieważ Niemcy jako jeden z pierwszych wielkich koncernów zainwestowali ogromne pieniądze w platformę przeznaczoną dla takich aut (MEB).
Na razie w Europie dostępne są cztery modele na jej bazie . To ID.3 (TUTAJ poznasz opinie właścicieli na temat tego modelu), ID.4, ID.5 oraz ID.Buzz. Ale w przyszłości gama samochodów Volkswagena na prąd ma się rozbudować. Z pewnością pojawi się ID.2, a być może – również mniejszy model.
„Najmniejszym modelem będzie ID.2, które ma kosztować poniżej 25 000 euro. Ale musimy zaoferować też samochód w cenie poniżej 20 000 euro. Obecnie pracujemy nad pomysłami, jak tego dokonać. Niestety, nie znaleźliśmy jeszcze rozwiązania, ale da się to zrobić, choć uważam, że w tym przypadku trzeba mówić o zasięgu i o tym, jaki jest naprawdę potrzebny w takim pojeździe. Koszt baterii jest obecnie kluczowym czynnikiem” – mówi Thomas Schafer w rozmowie z brytyjskim Auto Expressem.
Ale to nie wszystko. Schafer w tym samym wywiadzie przyznaje, że będzie chciał zachować nazwy GTI i Golf (TUTAJ znajdziesz test aktualnego Golfa). Choć Niemcy w swojej ofercie mają samochód elektryczny jego wielkości w postaci ID.3, nie ma opcji, aby Golf zniknął z oferty.
Obecna generacja tego auta zostanie zmodernizowana jeszcze w tym roku, co pozwoli utrzymać się jej na rynku do 2025 lub 2026 roku. Później Golf ma być oferowany jako samochód elektryczny. Schafer nie zdradził szczegółów, co w żaden sposób nie dziwi, choć przyznał, że „nazwa Golf może być kontynuowana w samochodzie elektrycznym” i potencjalnie takim, który będzie sprzedawany wraz z następcą obecnego ID.3.
„Oba modele mają powód, aby pozostać na rynku. ID już stało się rozpoznawalną i dobrze znaną nazwą” – mówi Schafer. „Ale mamy również kultowe Golf i GTI. Bylibyśmy szaleńcami, gdybyśmy pozwolili im umrzeć. W tej chwili pracujemy nad przyszłym składem i logiką nazewnictwa. Prawdopodobnie pozostaniemy przy ID., i być może postąpimy tak samo, jak w przypadku ID. Buzza. Bo to działa” – dodaje Schafer.
Szef Volkswagena, zapytany o to, czy możemy spodziewać się, że pojawi się zupełnie nowy model o nazwie ID.Golf, odpowiedział po prostu: „możemy”.
Schafer przyznał jednak, że szanse na kontynuowanie linii modelowej Polo są mniejsze (TUTAJ przeczytasz o używanym Polo piątej generacji). „To auto jest dość kultowe. Ale czy wystarczająco kultowe, by kontynuować produkcję modelu o nazwie Polo? To jeszcze nie jest przesądzone. Z pewnością jednak Golf jest nazwą, której będziemy się trzymać. Nie ma mowy, żebyśmy odpuścili” – kontynuuje szef Volkswagena.
Jest mocno prawdopodobne, że przyszły Golf będzie bazował na architekturze MEB, która ma zostać wyraźnie zmodernizowana. Oczywiście, największe zmiany obejmą akumulator oraz szybkość ładowania, która ma wzrosnąć do ponad 200 kW. A to sprawiłoby, że elektryczne Volkswageny stałaby się bardziej konkurencyjne np. dla modeli Hyundaia i Kii.
A co z GTI? Również i ta nazwa ma być zachowana, ale kosztem GTX-a, stosowanego w najmocniejszych obecnych modelach elektrycznych Volkswagena. „GTX był pomysłem na drodze do elektryfikacji. W przyszłości możemy go nie potrzebować. GTI jest bowiem bardzo rozpoznawalne” – dodaje Schafer.