Niemieckie elektryki nie sprzedają się tak dobrze, jak chcieliby niemieccy producenci. Co z kolei bezpośrednio przekłada się na taką sobie sytuację kluczowych graczy, a zwłaszcza – Grupy VAG. Niemiecki rząd ma jednak pomysł: należy wprowadzić ogólny program dopłat do zakupu BEV-ów. Miałby obowiązywać w całej UE i poprawić sytuację kluczowych (niemieckich) graczy. Czy na pewno?
To ciekawe także o tyle, że Niemcy niedawno zakończyli program dofinansowania samochodów elektrycznych. Co poniekąd na pewno musiało w jakimś stopniu odbić się na tamtejszych producentach. No bo weźmy np. takiego Volkswagena – nie da się ukryć, że obecny kryzys jednym z poważniejszych w dziejach marki.
A lepsza sprzedaż aut elektrycznych zapewne pomogłaby ten trend choć częściowo odwrócić. No i w tym momencie na białym koniu wjeżdża Olaf Scholz. I ma propozycję dla wszystkich członków UE. W teorii – brzmi ciekawie.
Jak podaje Bloomberg, Olaf Scholz jest „zachwycony, że przewodnicząca Komisji Europejskiej wykazała zainteresowanie propozycją wprowadzenia jednolitych dopłat do samochodów elektrycznych w całej UE”.
Co ciekawe, owe plany potwierdziła w rozmowie z Financial Times Teresa Ribera, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. „Powinniśmy zastanowić się, jak z perspektywy paneuropejskiej możemy ułatwić konsumentom zakup aut typu BEV” – powiedziała Ribera. W domyśle – jeden ogólny program sprawi, że szanse będą równe i żadne kraje nie będą między sobą rywalizowały w kwestii wysokości subwencji.
Ale uwaga, weźmy na początek głęboki oddech. Bo fakt, że UE rozważa teraz taki program, wcale nie oznacza, że zostanie on z miejsca wdrożony w życie. Na razie nie jest też jasne, jak dokładnie ów program miałby wyglądać, ani jak miałby być skonstruowany.
Podobno pomysły są różne i obejmują m.in. nieograniczone premie zakupowe lub zachęty uzależnione od czynników/warunków społecznych. Czytaj: jesteś bogaty, dostaniesz mniej.
Widać natomiast jak na dłoni, że interes krajowego przemysłu motoryzacyjnego bardzo leży niemieckiemu rządowi na sercu. No i w sumie trudni się dziwić, prawda? Kanclerz Scholz opowiedział się nawet ostatnio za wprowadzeniem w Niemczech tymczasowych ulg podatkowych dla klientów decydujących się na zakup samochodów elektrycznych wyprodukowanych w… Niemczech. Wydaje się jednak wątpliwe, by takie działanie było zgodne m.in. z prawem europejskim.
Podczas swojego wystąpienia w Davos Olaf Scholz podkreślił także wyraźnie, że nie ma wątpliwości, iż elektromobilność jest przyszłością. „Każdy, kto twierdzi inaczej, szkodzi branży” – kontynuował. Kanclerzowi wtórowała też Ursula von der Leyen: „Najbliższe lata będą kluczowe, aby kontynuować walkę o czyste i przełomowe technologie” – powiedziała. „Europa ma wszystko, czego potrzebuje, aby to się udało”.
No i w kontekście ostatnich prób zniesienia (a przynajmniej częściowego zniesienia) zakazu sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi do 2035 r. ta wypowiedź dobitnie pokazuje, że UE pod przewodnictwem von der Leyen nie ma zamiaru schodzić z obranej drogi. Czy tak faktycznie będzie? Przekonamy się już niebawem.