Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
BMW iX3 i przyczepka

Polak zbudował jeżdżący powerbank w przyczepie? Okazuje się, że był to... chwyt marketingowy

Polak zbudował jeżdżący powerbank w przyczepie? Okazuje się, że był to... chwyt marketingowy

Tydzień temu informowaliśmy o tym, że Polak zbudował przyczepę z zestawem akumulatorów do zwiększenia zasięgu swojego elektrycznego BMW iX3. Później donosił o szybkiej awarii swojego „zestawu”, aby ostatecznie przyznać się, że był to po prostu żart. 

Samochody elektryczne nie od dziś w sieci są piętnowane. Niechęć do nich wynika głównie z narzucania tej wciąż niedoskonałej technologii przez ustawodawców. Wystarczy, aby postawić elektryka w negatywnym świetle, a informacja o tym nagle zaczyna chwytać w internecie. 

Tak było z wieloma tematami. Czy to z zakazem wjazdu na parking pod basenem Warszawianka, czy też gdy pisaliśmy o tym, że używanych aut na prąd nikt praktycznie nie chce. Dlaczego więc tego nie wykorzystać dla własnych potrzeb?

Przyczepka była pusta

Zapewne do tego właśnie wniosku doszedł administrator facebookowej strony autokrajowe.com.pl. Najpierw napisał, że przez miesiąc budował przyczepę do swojego elektrycznego BMW iX3. W ten sposób chciał zwiększyć dość skromny realny zasięg tego auta, wynoszący według niego nie 460-472, jak podają Bawarczycy, lecz 346 km.

Całe to mozolne przedsięwzięcie tłumaczył chęcią odbycia dalekiej podróży. „Jedziemy do doliny Aosty – piękny i malowniczy obszar na styku Francji, Szwajcarii i Włoch. Lodowiec, gdzie nartostrady mają po kilkanaście kilometrów – szeroko, luźno i komfortowo” – mogliśmy przeczytać na jego profilu. 

Temat podłapaliśmy nie tylko my, ale też np. czołowy polski portal moto.pl, który podał nawet cenę powerbanka w przyczepie, wynoszącą, bagatela, 120 tys. zł. Zapewne informacja pochodziła od samego źródła. Poza tym ludzie miewają naprawdę bardzo oryginalne pomysły na zwiększanie zasięgu elektryków – np. pewien Amerykanin zamontował w swojej Tesli S dodatkowy silnik... wysokoprężny (pisaliśmy o tym TUTAJ).

Wkrótce po wyruszeniu na wyprawę właściciel BMW iX3 poinformował jednak o kłopotach związanych z tym całym „ustrojstwem”. „Dojechaliśmy do Zgorzelca i zrobiło się zwarcie... Auto wróciło na lawecie... miesiąc przygotowań jak krew w piach...” – mogliśmy wyczytać na wspomnianym facebookowym profilu. 

Przy okazji też właściciel iX3 wspomniał o... chęci zgłoszenia swojego auta do naprawy gwarancyjnej, co już brzmiało jak żart. „Zgłaszamy z gwarancji uszkodzenie baterii...  mamy nadzieję, że uwzględnią i nie zauważą, że mostkowaliśmy baterię trakcyjną z baterią na przyczepce...”. 

Żart żartem, ale duma jest 

W końcu, kilka dni po początku tego całego misternego przedsięwzięcia „marketingowego” na profilu autokrajowe.com.pl pojawiła się informacja o tym, że był to po prostu żart. „Przedstawione BMW nie posiada haka holowniczego, a przyczepka jest pusta. Na zdjęciu walizki zasłaniają dyszel, aby nie było widać, że opiera się on na kółku przyczepki” – czytamy. 

„Przedstawione zdjęcia baterii, są zdjęciami poglądowymi, które uwiarygadniały całą sytuację. (są to zdjęcia baterii od elektrycznego Fiata 500e). Nigdy nie podjęlibyśmy się takiej konstrukcji i ingerencji w baterię trakcyjną samochodu, bez niezbędnych atestów i certyfikatów, gdyż byłoby to ewidentnym zagrożeniem życia. Nie należy podejmować takich prób!” – informuje autokracjowe.com.pl

Oczywiście są też przeprosiny, odniesienia do aut elektrycznych, w tym do ich zalet, a także zachwalanie choćby elektrycznego Mini SE – „użytkowałem również elektryczne #miniSE - rewelacyjna zabawka do jazdy po mieście. Niezłe przyspieszenie, niski środek ciężkości sprawiają, że każda trasa to przyjemność”. 

I choć autokrajowe.com.pl przeprosiło za swój „wyczyn”, dziś na jego profilu pojawił się post pt. „Najprawdopodobniej najbardziej popularny zestaw w Polsce”. 

Przeprosiny przeprosinami, ale jak – widać duma jest. 

Czytaj także