W wywiadzie udzielonym niemieckiej gazecie Handelsblatt szef BMW – Oliver Zipse – mocno skrytykował narzucanie przez Unię Europejską samochodów elektrycznych. Według niego „polityczny wymóg wycofywania silników spalinowych jest zaniedbaniem”.
Oliver Zipse uważa, że odgórne wprowadzenie zakazu sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku to tak naprawdę ukłon w stronę Chin. W końcu to Państwo Środka kontroluje 41% światowego wydobycia kobaltu oraz większość produkcji litu, odpowiedzialnego za przenoszenie ładunku elektrycznego w baterii.
Poza tym Chiny to największy na świecie producent baterii. W 2022 roku wytworzono tam 893 GWh akumulatorów, co oznacza ponad 10-krotną przewagę nad drugą w rankingu Polską (73 GWh).
Zipse jako główną przyczynę swoich obaw wskazuje fakt, że w Europie brakuje takich surowców jak lit, kobalt oraz pierwiastków ziem rzadkich. Przechodząc na elektryki Stary Kontynent byłby więc uzależniony od Chin i skazany na „szantaż polityczny”.
Z drugiej strony Europa jest obecnie zależna od importu ropy naftowej z innych państw. Pochodzi ona również z krajów autokratycznych, jak Kazachstan czy Rosja.
Wcześniej szef BMW wielokrotnie podkreślał swój sceptycyzm dla promowania wyłącznie aut na prąd. Zipse wyznaje zasadę otwartości technologicznej. W jej myśl BMW w bliżej nieokreślonej przyszłości chce oferować różne rodzaje napędów.
Nie wyklucza więc ani aut elektrycznych czy wodorowych, ani pozostania przy silnikach spalinowych – również w latach 30. XXI wieku. Ponadto według Zipse konwencjonalne napędy mogłyby stać się przyjaźniejsze dla klimatu, gdyby przemysł paliwowy otrzymał bardziej rygorystyczne wymagania dotyczące emisji CO2.
„A gdzie ludzie naładują wszystkie samochody elektryczne?” – pyta Zipse. „W 2035 roku w Europie nie będzie ogólnokrajowej infrastruktury dla samochodów elektrycznych. Czy sądzicie, że za 12 lat w każdej wiosce w takich regionach jak południowe Włochy będą stacje ładowania?”.
Mimo wszystko wypowiedzi szefa BMW nie należy rozumieć jako zupełnego przeciwstawiania się elektromobilności. „To największy motor wzrostu w BMW” – uważa Zipse.
Podkreśla również, że jego firma obecnie sprzedaje dwa razy więcej samochodów elektrycznych w Chinach (największym rynku na świecie) niż jej konkurenci – Mercedes i Audi – razem wzięci.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku według szefa BMW w dłuższej perspektywie może zahamować rozwój całej branży. Tym bardziej że już obecnie chociażby w Niemczech, gdzie państwo i producenci zrobili tak naprawdę niewiele dla elektromobilności, większość aut na prąd jest znacznie droższa niż w Chinach.
Jeśli samochody nie będą dostępne dla szerokiego grona odbiorców, „ostatecznie może się to stać problemem społecznym” – twierdzi szef BMW.
Chiny zbudowały swoją potęgę w elektromobilności na całej strategii dotyczącej polityki przemysłowej. „Zaczyna się to od kopalń, dalej jest udoskonalanie surowców, a kończy na ogniwach akumulatorowych” – mówi szef BMW.
Podobnego zdania co Zipse jest również szef koncernu Renualt – Luca de Meo. „Budowa samochodu elektrycznego kosztuje więcej niż tradycyjnego auta pod względem inwestycji, technologii pokładowej i komponentów. To, jak zawsze powtarzałem, rewolucja dla bogatych” – uważa Włoch.