Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
elektryczne Audi Q4 w trakcie ładowania widok z tyłu

Producenci szykują się na zapaść sprzedaży aut elektrycznych? Zwalniają, wstrzymują produkcję, tną inwestycje...

Producenci szykują się na zapaść sprzedaży aut elektrycznych? Zwalniają, wstrzymują produkcję, tną inwestycje...

Choć obecnie sprzedaż aut na prąd rośnie, producenci i analitycy spodziewają się spadku zainteresowania elektrykami w ciągu najbliższych kilku lat. Skąd taki czarny scenariusz i jak firmy motoryzacyjne zamierzają radzić sobie z tym problemem?

Obecnie sprzedaż aut na prąd na świecie rośnie. Według BloombergNEF w całym 2023 roku ma osiągnąć poziom 14 mln, co oznacza wzrost rok do roku o 36%. Jednak liczni producenci, w tym Tesla, Volkswagen czy Mercedes uważają, że w najbliższej przyszłości sytuacja ulegnie zmianie – donosi Reuters.  

Sprzedaż ma bowiem wyhamować, ponieważ klienci czekają na lepsze lub tańsze modele na prąd. A te na rynku mają pojawić się za 2-3 lata. Obecnie popytowi na elektryki nie pomagają też wysokie stopy procentowe. Widać to choćby po spadku zamówień na nowe Volkswageny, obecnie kształtującym się na poziomie z połowy zeszłorocznego wyniku. 

Niemiecki koncern już przygotowuje się do spadku sprzedaży. Najpierw na dwa tygodnie wstrzymał produkcję modeli ID.3 i Cupra Born, co miało miejsce w październiku bieżącego roku. Ale kolejne przerwy są już planowane, a załoga fabryki w Zwickau ma zostać zredukowana o 500 pracowników. 

Cupra Born przód i bok w ruchu
Produkcja Cupry Born została wstrzymana w październiku na dwa tygodnie. 
cupra

Jak donosi Reuters, do tego stanu dokłada się również fakt, że konsumenci są coraz mniej przekonani co do przydatności aut elektrycznych. Obawy i zastrzeżenia dotyczą ich bezpieczeństwa, zasięgu oraz ceny. 

„Główny problem stanowi niepewność. Wiele osób zakłada, że ​​technologia ulegnie poprawie, dlatego wolą poczekać trzy lata na nowy model niż kupić teraz samochód, który szybko straci na wartości” – uważa Thomas Niedermayer, dealer samochodów z Bawarii.

Elektryki droższe o 1/3

Według brytyjskiego AutoTradera samochody elektryczne nadal są droższe od spalinowych średnio o 1/3. Dopiero na 2024 rok producenci szerokiego nurtu planują wprowadzenie elektryków do najniższych kategorii cenowych – zarówno w Europie, jak i w USA. Ale do tego czasu będą już mieli silną chińską konkurencję.

Krytycy elektromobilności już od dawna zwracali uwagę, że brak niedrogich aut na prąd może zatrzymać szybki rozwój tej branży. Początkowo był on napędzany przez floty i ludzi goniących za nowinkami. 

W związku z tym inwestycje ograniczają nie tylko General Motors i Ford, ale również Tesla i Rivian. Czyli marki specjalizujące się wyłącznie w elektrykach. Powody są podobne – wysokie stopy procentowe zniechęcają do takich aut osoby o średnich dochodach. Swoje dorzucają do tego też niewystarczający rozwój infrastruktury oraz długi czas ładowania.

Ford też zredukował zatrudnienie

Tak jak Volkswagen w Europie, również Ford w Stanach Zjednoczonych coraz ostrożniej podchodzi do elektromobilności. Ogromne początkowe zainteresowanie jego pick-upem F-150 Lightning skłoniło go nawet do stworzenia trzeciej zmiany w swojej fabryce. 

Ten ruch miał na celu wytwarzanie 150 000 takich samochodów rocznie. W październiku bieżącego roku Amerykanie zweryfikowali zamówienia oraz swoje plany i... zwolnili 700 pracowników. 

Ford F-150 Lightning – przód w ruchu
Produkcję Forda F-150 Lightning ograniczono ze względu na spadek zainteresowania klientów. 
ford

Kolejny temat to ładowarki Tesli. Wiele firm samochodowych obecnych w Stanach Zjednoczonych zapowiedziało już przejście na standard ładowania tego amerykańskiego wytwórcy. „To wyraźny sygnał, że zdają sobie sprawę z tego, iż popyt jest hamowany przez obawy dotyczące dostępności ładowania” – mówi Mark Wakefield, starszy konsultant motoryzacyjny w AlixPartners.

Ograniczone ulgi na elektryki

Popytu w najbliższym czasie z pewnością nie podniosą kończące się rządowe dotacje do aut na prąd. W Niemczech zostaną one ograniczone od nowego roku z 4500 euro do 3000 euro. Z kolei w USA zmniejszeniu ulegnie pula samochodów kwalifikujących się do federalnej ulgi podatkowej w wysokości 7500 dolarów.

Nie obejmie ona samochodów, których akumulatory mają części z Chin, a także modele producentów, w przypadku których instytucje rządowe z Państwa Środka mają co najmniej jedną czwartą udziałów.

Czytaj także