W „Motorze” nr 32 z 6 sierpnia 1972 r. prezentacja nowej Syreny 105. A w niej – sporo o nowych drzwiach, klamkach i zamkach, kilka uwag o korektach w nadwoziu i o nowych amortyzatorach oraz ciekawa w kontekście dzisiejszych realiów wzmianka o czasie przejazdu Syreną trasy Warszawa–Olsztyn. No i zapowiedź następcy!
Trzeba przypomnieć, że Motor towarzyszył żerańskiej Syrenie od początku jej narodzin. Jeździliśmy przedprototypami, uczestniczyliśmy w 1955 roku w pierwszym rajdzie porównującym ten embrion naszego samochodu małolitrażowego z ówczesnymi prawdziwymi konkurentami. Kolejno przechodziły przez nasze ręce żerańskie modele Syreny 100, 101, 102, 102 S z silnikiem Wartburga, 103, 104...
Ostatnio mieliśmy okazję zapoznania się z najnowszym, ostatnim już żerańskim modelem tej serii — samochodem Syrena 105. Taśma montażowa z nowym modelem ruszyła 24 czerwca 1972 r. Niedługo będzie warszawska fabryka wypuszczała te samochody, bowiem od tradycyjnego sierpniowego urlopu całej żerańskiej załogi, FSO zaniecha ostatecznie produkcji auta po blisko 20 latach jego wytwarzania. W tym czasie nastąpi przenoszenie produkcji do Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej, która od III kwartału br. rozpocznie wytwarzanie Syreny 105 w jej śląskim wykonaniu.
Kilka więc słów oceny zmian, które „na pożegnanie” wprowadziła do tego samochodu małolitrażowego żerańska fabryka. W szóstym kolejnym modelu doczekały się nareszcie odwrócenia drzwi samochodu, które w modelu 105 mocowane są na swej przedniej krawędzi. Drzwi otwierają się bardzo szeroko, prawie pod kątem 90 st., tak że jeszcze łatwiejszy jest dostęp do wnętrza wozu. Łatwiej się je otwiera maleńką fiatowską klamką, łatwiej opuszcza okno korbką też pochodzącą z Polskiego Fiata.
Nareszcie do samochodu wsiada się przez drzwi otwierane do przodu. Zastosowano w nich osprzęt pochodzący z Polskiego Fiata 125 P.
Może to kwestia przyzwyczajenia, ale odczuwaliśmy brak podłokietnika, który zastąpiono w Syrenie 105 uchwytem pochodzącym z PF 125 P. Drzwi zamykają się stosunkowo łatwo, lepiej niż w dawnych modelach Syreny, a to bezsprzecznie zaleta kompletnego natowskiego zamka, który akomodowano do tejże Syreny.
Przy okazji zmiany klamek wprowadzono w FSO Syrenie dwa zamki drzwi z prawej i lewej strony, usuwając jeden z zasadniczych mankamentów Syreny i kłopot każdego kierowcy poprzednich modeli Syreny, którym musiał przetaczać się po przednich siedzeniach zanim dobrnął na swój fotel.
Manewrowanie samochodem do tyłu ułatwia obniżona o ok. 4 cm dolna krawędź bocznych szyb, co ułatwia tak potrzebną kierowcy widzialność 3/4 do tyłu oraz stwarza pasażerom siedzącym z tyłu lepsze warunki widoczności.
Na zewnątrz samochodu oprócz wprowadzenia napisów 105 zastosowano inny, uproszczony zderzak oraz oświetlenie tylnego numeru rejestracyjnego za pomocą fiatowskiej lampki; znikła wnęka na numer rejestracyjny znajdująca się pod dolną krawędzią pokrywy bagażnika.
Tyle naszych uwag o zmianach nadwozia, choć warto jeszcze wspomnieć, że zastosowanie łączenia blach błotników poprzez spawanie w osłonie argonowej przyczyni się zapewne do lepszego zabezpieczenia blach przed korozją.
O niezmienionej zupełnie konstrukcji silnika i mechanizmów przeniesienia napędów nie będziemy wspominać, potwierdzając naszą dotychczasowa opinię, że trzycylindrowy 40-konny silnik dwusuwowy S-31 nadaje sporo wigoru samochodowi, który zupełnie żwawo może się poruszać w warunkach ruchu wielkomiejskiego.
Na szosie utrzymywanie szybkości podróżnej rzędu 100-110 km/godz. jest zupełnie realne. Dla zobrazowania tego możemy podać fakt, że trasę Warszawa-Olsztyn o długości 220 km udało nam się pokonać Syreną 105 w 2 godz. 20 minut, co daje zupełnie niezłą szybkość przeciętną.
Pisaliśmy już, że w Syrenie 105 zastosowano nowego rodzaju amortyzatory produkowane na licencji firmy Armstrong. Jaka jest nasza opinia o tym usprawnieniu? Powiedzmy sobie szczerze, że komfort jazdy każdą Syreną na drogach o niespecjalnie gładkiej nawierzchni pozostawia tak wiele do życzenia, że zastosowanie lepszych amortyzatorów w niewielkim stopniu przyczyniło się do wyraźnej poprawy warunków jazdy. Bez wątpienia trwałość nowych amortyzatorów okaże się większa, co przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa jazdy.
Żegnamy więc samochód wychodzący już z żerańskiego rodzinnego gniazda z głębokim przekonaniem, że Syrena przyczyniła się w ogromnym stopniu do zmotoryzowania naszego społeczeństwa, że ze swymi znanymi mankamentami, eliminowanymi w kolejnych modelach stała się jednym z najpopularniejszych naszych samochodów. Kończy się jej produkcja na Żeraniu, przez pewien okres będzie jeszcze produkowana na Śląsku, a zastąpi ją w przyszłości – miejmy nadzieję, że godnie – małolitrażowy Polski Fiat 126 P.
Stanisław Szelichowski; „Motor” nr 32 z 6 sierpnia 1972 r.