Samochody elektryczne nigdy nie osiągną więcej niż 30% sprzedaży – twierdzi Akio Toyoda, prezes zarządu japońskiego koncernu. Według niego większa część rynku będzie zdominowana przez hybrydy i m.in. auta wodorowe.
Akio Toyoda już nieraz wyliczał wady aut elektrycznych. Choćby z tego względu Toyota przez lata omijała temat elektryków szerokim łukiem. Nie mogła tego jednak robić w nieskończoność, dlatego w zeszłym roku przyspieszyła prace nad elektromobilnością. Nastąpiło to wkrótce po przejęciu roli dyrektora generalnego japońskiego koncernu przez Koji Sato.
Pomimo to Toyoda nadal upiera się przy tym, że przejście na auta elektryczne nie jest jedyną słuszną drogą. Ba, uważa on nawet, iż nie zdobędą one więcej niż 30% udziału w globalnej sprzedaży.
W 2022 roku według Międzynarodowej Rady Energetycznej udział samochodów elektrycznych w światowym rynku wyniósł 14%. Ta sama organizacja, jakby wbrew przewidywaniom prezesa zarządu japońskiego koncernu, przewiduje, że do 2030 roku ma być to już 67%.
Według Toyody „bez względu na postęp, jaki zostanie poczyniony w przypadku baterii do aut na prąd”, i tak nie zwojują one rynku. Ich sprzedaż powinna więc wynieść nie więcej niż 30%. Z kolei za resztę mają odpowiadać hybrydy, a także pojazdy na ogniwa paliwowe i spalające wodór.
„Z tego właśnie względu Toyota, która bierze udział w walce o klientów na całym świecie, oferuje pełną gamę produktów o różnym podejściu” – twierdzi Toyoda. Dostępność, a co za tym idzie, możliwość wyboru układu napędowego powinny być „decyzją klientów i rynku, a nie przepisów czy władzy politycznej” – upiera się Toyoda.
Co więcej, podkreśla on, że samochody akumulatorowe nie zapewnią mobilności wszystkim mieszkańcom planety. W końcu nadal mamy pełno miejsc bez dostępu do prądu. Międzynarodowa Agencja Energetyczna podaje, że obecnie elektryczności pozbawionych jest około 775 mln ludzi na całym świecie.
„Ważne jest, aby nie przestawiać się jedynie na napęd elektryczny lub samochody zasilane ogniwami paliwowymi. Dwutlenek węgla jest naszym wrogiem. Zastanówmy się więc wszyscy, w jaki sposób możemy od razu zmniejszyć jego emisję” – kończy Toyoda.
Obecnie trwa prawdziwy wyścig zbrojeń – walka toczy się zarówno o tańsze i bardziej wydajne akumulatory, jak i o inne paliwa, zdolne zasilać silnik spalinowy. W grze są m.in. paliwa syntetyczne oraz ciekły wodór.
Problem polega jednak na tym, że produkcja obu jest aktualnie bardzo energochłonna, przez co kosztowna. Jak donosi Poczdamski Instytut Badań nad Wpływem Klimatu, ich masowe wprowadzenie do sprzedaży spowodowałoby znaczny wzrost zużycia energii.
To z kolei oznaczałoby konieczność wytwarzania energii elektrycznej z węgla i innych paliw kopalnych. W dłuższej perspektywie mogłoby więc zagrozić wysiłkom gospodarek rozwiniętych na rzecz osiągnięcia neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla.
Ale i w przypadku aut elektrycznych również pojawia się problem dotyczący zaspokojenia zapotrzebowania na prąd...