Ciąg dalszy i nowe szczegóły zaskakującej historii ze „znikającymi silnikami". Złodzieje przez lata wynosili je z fabryki Kii. Łącznie ich łupem padło ponad 1000 jednostek napędowych, z których żadna nigdy nie trafiła pod maskę samochodu – nowiutkie wędrowały prosto… na złom. Policja zidentyfikowała sprawców.
Sprawa (pisaliśmy o niej dwa miesiące temu) wypłynęła na światło dzienne, kiedy władze koreańskiej fabryki, mieszczącej się w Penukondzie w Indiach, zgłosiły w marcu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Policyjne śledztwo niedługo potem wykazało, że kradzieży dokonali dwaj byli pracownicy fabryki.
Jak donosi Reuters, proceder trwał przez 3 lata, a w sprawę było zamieszanych przede wszystkim dwóch pracowników Kia India. Łącznie dokonali oni kradzieży 1008 jednostek napędowych, wartych 2,3 mln dolarów.
Jeden z nich to kierownik zespołu, a drugi – kierownik sekcji wysyłki silników. W swoim procederze posługiwali się oni m.in. sfałszowanymi fakturami i przepustkami. Na zewnątrz z kolei współpracowali z dwiema innym osobami, pomagającymi w zorganizowaniu transportu.
Na końcu tego łańcuszka znajdowali się dwa handlarze złomem. Ich zadaniem była sprzedawanie, a raczej oddawanie na złom silników jak najdalej od fabryki.
„Cała operacja obejmowała powtarzające się nielegalne transakcje oraz użycie wielu ciężarówek z podmienionymi lub fałszywymi numerami rejestracyjnymi” – donosi inspektor K. Raghavan w dokumencie, do którego dotarł Reuters.
Nielegalny proceder wyszedł na jaw dopiero w zeszłym roku. Stało się to po tym, jak Kia udoskonaliła procesy zarządzania zapasami w fabryce. Następnie jej władze przeprowadziły wewnętrzne śledztwo, po którym sprawa trafiła w ręce policji.
Na razie w areszcie wylądowała jedna osoba. To były szef działu wysyłki silników – Vinaygamoorthy Veluchamy. 37-latek, który zakończył pracę dla Kii w 2023 roku, zaprzeczył jakiemukolwiek udziałowi w procederze. Zgodnie z informacjami Reutersa, złożył on wniosek do Sądu Najwyższego o zwolnienie za kaucją.
Innym oskarżonym pracownikiem Kii jest 33-letni były kierownik zespołu, Patan Saleem. Pracował on w fabryce od 2020 do 2025 roku, ale miejsce jego pobytu na razie jest nieznane. Indyjska policja informuje również o tym, że jego numery telefonu pozostają nieaktywne.
Dwóm byłym pracownikom fabryki nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów. Zostali oni jednak wymienieni jako pierwsze osoby oskarżone w śledztwie, które wciąż znajduje się na początkowym etapie.
Zgodnie z policyjnym dokumentem, do jakiego dotarł Reuters, byłym pracownikom zakładów koreańskiej marki grozi minimum 10 lat więzienia.
Fabryka Kii w Penukondzie wystartowała w 2019 roku. Obecnie jej zdolność produkcyjna wynosi 300 000 samochodów rocznie. Z tej liczby część trafia na eksport.
Wytwarzane są lub były tutaj takie modele, jak Seltos, Carnival, Sonet, Carens oraz EV6. Ostatni z nich dysponuje napędem czysto elektrycznym.