Tzw. prawdziwi fani Forda nie mają w ostatnich latach łatwo. Najpierw nazwa „Mustang” pojawiła się na dużym elektrycznym SUV-ie, a potem poszło już szybko – ujrzeliśmy już przecież zarówno elektrycznego Explorera, jak i – o zgrozo! – zasilane prądem Capri. Pół biedy, gdyby to było coupe, wzdychają fani, ale to znów jakiś crossover… No to teraz miłośnicy marki z niebieskim owalem w logo też muszą być dzielni – oto bowiem wizja czterodrzwiowego Mustanga robi się coraz bardziej realna. Ale uwaga: nowość ma mieć silnik spalinowy, i to nie byle jaki.
Wygląda na to, że szef Forda Jim Farley słów na wiatr nie rzuca. Już wiosną zapowiadał na lamach Autocara, że wprowadzenie czterodrzwiowej wersji Mustanga jest w pełni realne. I że prace nad kolejnymi odmianami nadwozia to w zasadzie tylko kwestia czasu. Ale czy kogoś to dziwi?
Nas w każdym razie niespecjalnie, bo marka Mustang to gwarancja dobrych wyników sprzedażowych, więc wyciskanie jej jak cytrynki to (niestety?) naturalna kolej rzeczy. No i wygląda na to, że Ford przeszedł od słów do czynów, bo – jak podaje m.in. Automotive News – amerykańscy dilerzy tej marki mieli podobno już okazję ujrzeć (rzecz jasna, podczas zamkniętej prezentacji) sylwetkę czterodrzwiowego wariantu, omawiano także pierwsze szczegóły dotyczące ewentualnej nowej wersji. Co już wiadomo?
Podczas owego spotkania dilerzy rzekomo otrzymali wgląd w plany Forda na najbliższą przyszłość, a jednym głównych podpunktów miał być właśnie sedan ze znaczkiem Mustanga. Wnoszenie smartfonów i aparatów fotograficznych było, co jasne, zakazane, ale cztery osoby biorące udział w prezentacji anonimowo przekazały amerykańskim mediom, że podczas spotkania pokazano już nawet wizualizacje planowanego modelu. No i jeszcze nazwa: podobno nowy model ma nazywać się Mustang Mach 4. Czworo drzwi, Mach 4? No tak, w sumie logiczne.
Ale uwaga, fani marki z niebieskim owalem, to jeszcze nie wszystko. Musicie być naprawdę dzielni, bo Ford rzekomo poszedł jeszcze dalej i pokazał uczestnikom spotkania i inne potencjalne warianty Mustanga, w tym – wersję terenową z podwyższonym prześwitem i z oponami terenowymi.
Na szczęście było tam też cabrio z silnikiem V8 i z manualną skrzynią biegów, podobno nawiązujące do dawnego Shelby GT350 lub GT500, ale… bez oznaczeń Shelby. Nie do końca wiadomo też, czy owe koncepty bazowały na którymś z istniejących już modeli Mustanga, czy jednak któryś z nich był wariacją na temat wspomnianego na początku wariantu czterodrzwiowego.
Według tzw. insiderów będących blisko zarządu Forda, czterodrzwiowy Mustang to pomysł Forda na wzmocnienie pozycji w segmencie spalinowych (!) muscle carów. No bo tak: podczas gdy Chevrolet wycofuje Camaro, a Dodge żegna się z silnikiem Hemi w nowej generacji Chargera, Ford nie tylko utrzymuje V8 w Mustangu, ale również planuje wprowadzenie jego nowych wersji. No i jeśli klienci zechcą poczuć ducha klasycznej amerykańskiej motoryzacji, to będą mogli ją znaleźć tylko w jednym miejscu. Czyli w salonie Forda.
Nie wiadomo, jak klienci przyjmą czterodrzwiowy samochód sportowy z emblematem Mustanga. Może byłoby łatwiej z inną nazwą? Co powiecie np. na Falcona? No tak, ale wtedy tracimy magię znaczka z galopującym koniem, i koło się zamyka. Na razie cieszmy się jednak z tego, że Ford realnie rozważa wprowadzenie w USA sedana z silnikiem V8 i z manualną skrzynią biegów. A co z nami, czyli Europą? Cóż, zostaje kwestia UE i ewentualnego spełnienia rygorystycznych norm spalin…