Rząd podsumował pierwsze 5 tygodni funkcjonowania programu NaszEauto. Wyniki nie są imponujące, a większość wniosków złożyły osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Klienci indywidualni są w mniejszości, firm w ogóle nie objęto programem (co statystykom nie pomaga).
Nabór wniosków do programu NaszEauto rozpoczął się 3 lutego bieżącego roku. W jego ramach można starać się o dofinansowanie zakupu samochodów elektrycznych w cenie do 276 750 zł brutto (225 tys. zł netto). A to oznacza, że w grę wchodzi bardzo wiele modeli.
Podstawowa dopłata wynosi 18 750 zł. W przypadku osób z Kartą Dużej Rodziny lub prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą to 30 000 zł. Powyższą kwotę można powiększyć o 10 000 zł w przypadku zezłomowania samochodu. Maksymalna dopłata wynosi więc 40 000 zł. O dodatkowych premiach decyduje również poziom dochodów.
Na program NaszEauto przeznaczono łączną kwotę 1,6 mld zł. Wnioski o dofinansowanie można składać do 30 kwietnia 2026 roku lub do wydatkowania puli przeznaczonych pieniędzy.
Od momentu otwarcia naboru wniosków przez 5 tygodni wpłynęły 1322 wnioski. 65% z nich pochodziło od osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą (JDG). Z kolei 463 – od klientów indywidualnych, a 126 – z Kartą Dużej Rodziny. 225 osób złożyło zaświadczenie o niskich dochodach, które wynoszą do 135 tys. zł brutto rocznie.
W pierwszych 9 dniach naboru wniosków do programu NaszeAuto, do godzin południowych, na złożenie wniosków zdecydowało się 382 osoby (kwota ponad 10,9 mln zł). Ewidentnie wskazuje to, że wstrzymywały się one z zakupem auta na prąd do startu dopłat.
Jak wylicza wiceminister Krzysztof Bolesta, spośród wszystkich wniosków, w 186 zdecydowano się się na zezłomowanie swojego starego samochodu. Do tej pory z 1,6 mld zł zagospodarowano dopiero 2,5% całej kwoty. Czyli niespecjalnie dużo.
Statystyk na pewno nie polepsza (i na razie nie polepszy) szeroko krytykowany fakt, że program nie obejmuje wnioskodawców instytucjonalnych, czyli de facto – zakupów flotowych.
W lutym bieżącego roku, zgodnie z danymi Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) w naszym kraju zarejestrowano 44 792 nowe samochody. Oznacza to spadek rok do roku o 2,57%, co przekłada się na 1182 samochody.
Elektryki w rynkowym torcie nowych aut stanowiły zaledwie 3,7%. Daje to 1657 samochodów. Jak wylicza Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, to największy udział od czerwca 2024 roku.
Sprzedaż aut na prąd „wspierają” obecnie sami producenci, którzy prześcigają się w obniżkach cen swoich modeli. Tutaj prym wiedzie Kia i jej oferta na pojazdy z roku modelowego 2023. W przypadku 585-konnego EV6 GT można zyskać, bagatela, od 162 459 do 164 859 zł.
Oznacza to, że takie auto kosztuje obecnie na poziomie 239 940-243 350 zł. Okręt flagowy Koreańczyków, czyli EV9 jest zaś wyceniony od 274 344 do 275 764 zł (również rocznik 2023). Przeceny sięgają więc 106 834-115 135 zł.
Spore zniżki na swoje auta zapewniają również Ford, Opel, Peugeot, Hyundai czy Volkswagen. Ten ostatni oferuje np. bardzo dobre ID.7 w cenie od 187 690 zł (rok produkcji 2024). Jeszcze w maju poprzedniego roku taki samochód kosztował 276 690 zł. Z kolei najmniejsze w gamie Volkswagena ID.3 to wydatek 124 590 zł. Wcześniej za to auto trzeba było zapłacić 159 590 zł.
Dwa absolutnie najtańsze modele do kupienia w ramach programu NaszEauto to Dacia Spring i chiński, ale składany w Tychach, Leapmotor T03. Pierwsze auto cennikowo kosztuje od 76 900 zł. Tyle trzeba zapłacić za bardzo ubogą wersję podstawową z zaledwie 45-konnym silnikiem. 86 000 zł kosztuje 65-konny Spring Expression.
Niewiele mniej (84 900 zł) trzeba wydać na chińskiego nowicjusza na polskim rynku, czyli Leapmotora T03. Nie dość, że to auto ma zaskakująco bogate wyposażenie, to dysponuje silnikiem o mocy 95 KM i średnim zasięgiem 265 km (395 km w mieście). Dacia na pełnej baterii (opcjonalnie ładowanej prądem stałym) pokona z kolei około 228 km.
Prawdę mówiąc – te dwa auta przy zniżkach dla JDG czy klientów z Kartą Dużej Rodziny mogą być dwoma najtańszymi samochodami w Polsce. To, że są tanie i na prąd z pewnością może przyczynić się do poprawy lokalnej jakości powietrza.