Niemiecki właściciel Tesli Model S – Hansjorg von Gemmingen-Hornberg – pokonał swoim autem dystans 1,9 mln km. Zajęło mu to raptem 9 lat. Cel? Pobić wynik Volvo P1800 należącego do Irva Gordona.
Irv Gordon swoje Volvo P1800 kupił w 1966 roku. Od tamtej pory do swojej śmierci, co miało miejsce w 2018 roku, przejechał nim dystans 4 890 992 km (TUTAJ przeczytasz o tym więcej), choć według Wikipedii to 5,23 mln km. Niezależnie od wszystkiego to największy przebieg samochodu osobowego w historii.
Hansjorg von Gemmingen-Hornberg, który w ciągu 9 lat przebył swoją Teslą Model S 85P dystans 1,9 mln km, nie jest ani taksówkarzem, ani kierowcą przewozu osób. Jazda tym amerykańskim samochodem to po prostu jego sposób na życie.
Jak sam podkreśla, lubi słuchać w nim muzyki, a przejechanie 1000 km dziennie nie stanowi dla niego problemu. Ba, najwięcej w ciągu doby pokonał 1300 km, a w ciągu dwóch tygodni – 14 000 km.
Hansjorg, który jest udziałowcem Tesli od momentu, gdy była ona niewielką firmą, Model S zakupił w 2014 roku z przebiegiem 30 000 km. Auto wyprodukowano rok wcześniej, a do teraz pokonało ono 1,9 mln km.
Choć właściciel Tesli ogólnie chwali swój samochód, najwięcej powodów do narzekań dał mu silnik. Obecnie w należącym do niego Modelu S pracuje 14. jednostka napędowa. Hansjorg twierdzi, że są one wadliwe, ale jeden z silników wytrzymał ponad 700 tys. km.
Jeśli zaś chodzi o baterię, to właściciel auta wymieniał ją trzy razy. Oznacza to, że w jego Tesli jest teraz czwarty akumulator, który od marca bieżącego roku ma już za sobą aż 150 000 km i wykazuje się degradacją na poziomie 8%.
Co istotne, do tej pory baterie wymieniano Hansjorgowi na gwarancji. Największy dystans pokonał on na drugim pakiecie – było to 670 000 km. Z kolei przedostatni akumulator tuż przed wymianą pokazywał realny zasięg wynoszący 260 km. Aktualnie, już po zmianie, to 400 km.
Tesla Model S, należąca do Hansjorga, zaskakuje wyglądem lakieru czy kabiny. Skóry wewnątrz są w naprawdę w dobrej kondycji. Podobnie jak kierownica. Właściciel auta nie poświęca wiele uwagi temu, co się zepsuło lub musiał w nim wymienić (jak choćby opony), ale wiadomo, że system multimedialny sprawiał problemy.
Podobnie zresztą jak ładowanie akumulatora w trasie 9 lat temu. Jak twierdzi Hansjorg, wtedy w Niemczech było raptem kilka Superchargerów. Obecnie jest zaś ich tyle, że nawet nie musi on planować ładowania samochodu w trasie. Po prostu wybiera najbliższą ładowarkę z systemu multimedialnego i się do niej udaje.
A jak z ładowaniem? Jeśli Hansjorg tylko może, to baterie swojego auta napełnia prądem w domu. Z kolei w podróży wykorzystuje do tego Superchargery, co mu się po prostu opłaca. Ma bowiem specjalny pakiet obejmujący dożywotnie ładowanie baterii swojego samochodu. Dzięki temu oszczędza pieniądze niezbędne na wymianę akumulatora.
Hansjorg nie pozwala, aby w baterii jego auta było mniej niż 10% prądu oraz więcej niż 80%. Poza tym przestrzega przed ładowaniem nierozgrzanego akumulatora – według niego powoduje to jego przyspieszoną degradację oraz zwiększa zużycie energii.
Hansjorg dodaje, że pomimo wyjątkowo intensywnej eksploatacji i wielu wymian silnika i baterii zdarzało mu się pokonać swoją Teslą 300 tys. km bez żadnych usterek!
Jak donosi właściciel Modelu S, Elon Musk dopiero po 11 miesiącach dał mu kciuka na Twitterze po pokonaniu dystansu 1 mln km. 1 mln mil w ogóle nie zauważył, podobnie jak Tesla, której nie interesuje przebieg jego samochodu.
Ale Hansjorg ma ambicję, aby przebyć swoim autem większy dystans niż Irv Gordon w Volvo P1800. Jak twierdzi, musi się spieszyć z realizacją tego planu, ponieważ robi się coraz starszy, przez co ma coraz mniej czasu.