Alfa Romeo chce zacieśnić współpracę z Maserati. Plan został już opracowany, ale wymaga jeszcze ostatecznego zatwierdzenia. Co ciekawe, te dwie marki obecnie borykają się z licznymi problemami.
Alfa Romeo w swoim portfolio aktualnie ma tylko jeden model, który na rynku radzi sobie dobrze. To niewielki Junior, wytwarzany w Tychach. Od początku sprzedaży, co nastąpiło w połowie 2024 roku, znalazł on już ponad 40 tys. nabywców.
Większe Tonale nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a Giulia i Stelvio czekają na następców. Tyle że ci pojawią się później niż planowano. Powód? Zmiana strategii, dzięki czemu oba te modele nie staną się wyłącznie elektryczne.
Ale Maserati znajduje się w znacznie gorszej sytuacji. Sprzedaż aut tego wytwórcy w 2024 roku runęła w dół aż o 57%, co przełożyło się na zaledwie 11 300 samochodów, które trafiły na rynek.
Pomimo słów byłego już szefa Stellantisa – Carlosa Tavaresa – sugerujących możliwość pozbycia się Maserati nigdzie się ono nie wybiera. Ba, zgodnie z najnowszym planem marka z Modeny ma rozpocząć współpracę z tą z Mediolanu.
Taki pomysł przedstawił nowy szef Alfy Romeo – Santo Filici. W niedawnym wywiadzie dla australijskiego magazynu The Drive stwierdził on, że plan jest już praktycznie gotowy i wymaga jedynie zatwierdzenia przez nowe szefostwo Stellantisa. Rozmowy mają się odbyć 23 czerwca.
Jaki to plan? Alfa Romeo i Maserati mają współpracować przy opracowywaniu nowych modeli samochodów. Fuzja wydaje się nie wchodzić w grę, ponieważ marka z Mediolanu ma aspiracje grania w segmencie premium, a ta z Modeny od lat okupuje (lub chce okupować) luksusowe rewiry rynku.
„Oczywiście, że dotykamy tu kwestii związanych z rozwojem pojazdów. To jeden z filarów tego planu, który zamierzamy wdrożyć w życie. Z pewnością w grę wchodzą tu również inne obszary, mam na myśli strukturę organizacyjną, naszą sieć dealerską, rozważamy także kwestie związane z naszymi zakładami we Włoszech. Pracy jest dużo” – mówi Filici.
Oczekuje się również, że synergia obu firm przyniesie możliwość obniżenia kosztów.
Według byłego szefa Stellantisa – Carlosa Tavaresa – Maserati ma dobre produkty, ale (potocznie mówiąc) „ciała dał” marketing. Doprowadził on bowiem do braku jasnego pozycjonowania tej włoskiej marki.
Poza tym anulowano rozwój w pełni elektrycznego MC20, co oznacza mnóstwo pieniędzy wyrzuconych w błoto. Wcześniej Maserati mocno odsunęło w czasie premierę swoich nowych limuzyn, które pierwotnie miały być również w pełni elektryczne. Quattroporte i Ghibli pojawią się bowiem dopiero w 2028 roku.
Warto wspomnieć, że Maserati już w pewien sposób korzysta z technologii Alfy Romeo. Jego najmniejszy SUV, czyli Grecale to tak naprawdę udoskonalone Stelvio. Z kolei modele GranTurismo i GranCabrio oparto na zmodyfikowanej platformie Giorgio, czyli tej samej, która dała początek Giulii i Stelvio.