Jak wynika z najnowszego badania, korzystanie na co dzień z samochodu elektrycznego może być wysoce stresujące. Mimo to aż 91% ankietowanych stwierdziło, że nie wróci do auta spalinowego.
Badanie przeprowadziła amerykańska firma Quantum z udziałem 305 właścicieli samochodów na prąd. Spośród nich 56% jest w posiadaniu któregoś z modeli Tesli, natomiast reszta korzysta z aut innych marek. Ankietowani mieli się podzielić swoimi doświadczeniami związanymi z lękami przed wyczerpaniem baterii i ładowaniem.
To ostatnie może być szczególnym problem w krajach Unii Europejskiej, która od 2035 roku ma zakazać sprzedaży aut spalinowych. Zgodnie z danymi ACEA, obecny rozwój sieci ładowania jest niewystarczający, podobnie jak docelowe plany, zakładające 3,5 mln punktów ładowania w 2030 r. Według tej organizacji powinno to być 8,8 mln.
W badaniu Quantum ujawniono, że obawa przed zasięgiem wpływa na ogólną satysfakcję z posiadania auta na prąd w przypadku 44% właścicieli pojazdów. Pomimo to aż 91% ankietowanych i tak twierdzi, że ich następnym autem będzie właśnie elektryk.
Warto tutaj zauważyć, że lęk przed zasięgiem obecnie spada. W przypadku innego badania, o którym pisaliśmy TUTAJ, jeszcze na początku 2023 roku wskazywało na niego aż 76% posiadaczy aut na prąd. Wynika to zapewne z nieustannego rozwoju elektryków i z tego, że coraz więcej z nich oferuje już całkiem satysfakcjonujący zasięg.
Ale wśród ankietowanych przez Quantum osób, 16% wskazało, że przynajmniej raz całkowicie rozładowało baterię swojego samochodu. Z kolei 4% z nich przytrafiło się to więcej niż jeden raz. Ciekawie rozkłada się też ta statystyka na właścicieli Tesli i aut innych wytwórców.
W przypadku pojazdów wyprodukowanych przez firmę Muska „tylko” 12% kierowców doświadczyło całkowitego braku prądu. Z kolei u posiadaczy aut innych marek było to 21%. Świadczy to zapewne o przewadze wynikającej z bardzo rozbudowanej sieci stacji ładowania Tesli, która dopiero niedawno zaczęła udostępniać je posiadaczem samochodów innych marek.
Jedna z największych obaw właścicieli aut na prąd dotyczy tego, że po dotarciu na miejsce, większość ładowarek będzie zajęta. Aż 75% z nich przyznało, że taka sytuacja przydarzyła się im przynajmniej 1 raz.
Z kolei 10% respondentów stwierdziło, że na zwolnienie się miejsca do nabijania baterii swojego auta na prąd czekało 1 godzinę lub dłużej. Na szczęście taka sytuacja zdarza się rzadko. Przeważnie czas oczekiwania wynosi bowiem 15 minut lub nieco krócej.
Nie dziwi więc, że 42% właścicieli na prąd chętnie zapłaciłoby za możliwość dokonania rezerwacji miejsca do ładowania. Średnio byliby oni gotowi zapłać za to aż 15 dolarów. To spora kwota, zważywszy na fakt, że w USA koszt 1 kWh wynosi średnio 0,174 dolara.
Pomimo problemów z ładowaniem 56% właścicieli aut na prąd stwierdziło, że lęk przed zasięgiem był dla nich bardziej stresujący niż ten przed kłopotem z ładowaniem. Oczywiście oba te zjawiska są ze sobą ściśle powiązane.
Powszechnie mówi się, że obecnie elektryki sprawdzają się wyłącznie, jeśli dysponujemy domem z możliwością swobodnego podłączenia ich do prądu. Potwierdza to badanie Quantum.
Spośród ankietowanych 70% ładuje swoje auta właśnie w domu. Kolejne 14% dzieli ładowanie pomiędzy stacje publiczne a domową ładowarkę. 16% korzysta z kolei głównie z publicznych punktów.