Zakup auta używanego staje się coraz poważniejszym wyzwaniem finansowym. Ceny samochodów na rynku wtórnym nie chcą spadać i co do reguły są wypadkową kilku czynników. Jakich? Sprawdź – to przydatna wiedza zarówno dla kupujących, jak i sprzedających.
Zainteresowani zakupem używanego auta często starają się zaklinać rzeczywistość, licząc, że uda się im kupić doskonały samochód za bezcen. Niestety życie niezmiernie rzadko pisze tak korzystne dla kupującego scenariusze, a czynników wpływających na wysokość ceny używanego pojazdu jest wiele.
Jednym z najważniejszych od lat pozostaje przebieg. Problem w tym, że ten parametr także najłatwiej zafałszować. Do dokonania korekty wystarcza komputer z odpowiednim kablem i oprogramowaniem. Do tego rynek powoli przyzwyczaja się, że więcej niż 200-250 tys. km na liczniku wcale nie musi oznaczać, iż samochód staje się tykającą bombą zegarową.
Niebagatelne znaczenie ma też sam sposób użytkowania i serwisowania pojazdu. Zwracamy też uwagę na inne istotne czynniki, które kształtują cenę używanego pojazdu. Warto mieć je na uwadze w trakcie poszukiwań. Stanowią bowiem odpowiedź na pytanie, dlaczego osoba prywatna lub przedsiębiorca tak wysoko cenią dany samochód.
Podobnie jak w poprzednich latach duży udział w rynku wtórnym mają sprowadzone auta. Mimo że tempo ich importu spadło, wciąż jest bardzo pokaźne. – W pierwszym półroczu 2023 r. do Polski sprowadzono łącznie 385 392 używane samochody osobowe i dostawcze (do 3,5 t), czyli o 4,4% mniej niż w analogicznym okresie 2022 r. Oznacza to, że oferowane samochody są młodsze, choć nadal są w wieku przeważnie 12,6 roku (ale w zeszłym roku miały 13,9 roku). Im starszy samochód i im więcej przejechanych kilometrów, tym wyższych kosztów naprawy można się spodziewać – przypomina Paweł Molasy z sieci sprzedaży używanych samochodów AAA Auto.
Przyglądając się poszczególnym czynnikom, które kształtują ceny, można zauważyć trend, jaki 20 lat temu miał miejsce na Zachodzie – gdzie dobre samochody sprzedawano drogo, a zaniedbane czy wymagające napraw – zaskakująco tanio. Powodem były oczywiście znaczące koszty robocizny, które sprawiały, że poważniejsze naprawy kilkunastoletniego samochodu przestawały mieć ekonomiczne uzasadnienie.
Status pojazdu a ceny | |||
---|---|---|---|
Kategoria | Średnia cena | Średnia cena | Różnica |
Bezwypadkowość | Bezwypadkowy | Brak informacji o bezwypadkowości | |
Kwota | 59 157 zł | 49 776 zł | 9382 zł (+19%) |
Pochodzenie | Polska | Zagranica | |
Kwota | 60 830 zł | 51 662 zł | 9168 zł (+18%) |
Liczba właścicieli | Jeden | Więcej niż jeden | |
Kwota | 61 608 zł | 53 034 zł | 8574 zł (+16%) |
Wielu kupujących poszukuje samochodu bezwypadkowego, z krajowego salonu i w miarę możliwości od pierwszego właściciela. Z danych Otomoto.pl wynika, że każdy z tych parametrów ma znaczący wpływ na średnią cenę ofertową. By upolować atrakcyjnie wycenione auto, czasami warto obniżyć oczekiwania.
Warto pamiętać, że w serwisach ogłoszeniowych status pojazdu opisują właściciele. Zdarza się, że nie znając w pełni historii samochodu, a nie chcąc być posądzonym o podanie nieprawdy, nie zawsze zaznaczają oni status „bezwypadkowy”. Z drugiej strony bywa to naginane w drugą stronę – liczne oględziny używanych samochodów lub prześwietlanie ich na podstawie numerów VIN dowodzą, że dla niektórych „bezwypadkowy” pojazd to taki, którego nadwozie w chwili sprzedaży przynajmniej z zewnątrz pozbawione jest poważniejszych mankamentów. Po wczytaniu się w treść ogłoszenia zdarza się, że wynika z niego, że pierwszy właściciel okazuje się pierwszym, tyle że w Polsce.
Z danych popularnego serwisu ogłoszeniowego Otomoto.pl wynika, że im młodszy samochód, tym więcej trzeba dopłacić za egzemplarz z bezwypadkową przeszłością. Dla starszych roczników różnice wypłaszczają się, by z czasem nawet wzrosnąć – procentowo znacząco, ale kwotowo nie, ze względu na niższą wartość pojazdów.
Na przestrzeni wieku pojazdu liczba zmian właścicieli w różny sposób wpływa na rynkową wartość auta. Przy najmłodszych okazuje się mało istotna – większość samochodów jest i tak z pierwszej ręki. Najwięcej za zakup pojazdu od pierwszego właściciela trzeba dopłacić, gdy ma on kilka, a później kilkanaście lat.
Wiele osób chciałoby kupić używane auto, które pochodzi z polskiego salonu, utożsamiając ten fakt z pewną, a do tego łatwą do prześwietlenia historią. Odzwierciedlają to średnie ceny na Otomoto.pl Przy nowszych autach faktycznie import ma najwięcej uzasadnienia, gdy są one uszkodzone, co wpływa na ceny. Przy starszych droższe są importowane auta – zwykle są lepiej wyposażone, a czasem także mocniejsze.
Z danych Otomoto.pl wynika, że kumulacja czynników pożądanych przez potencjalnych kupujących znacząco podnosi cenę samochodu – bez względu na jego wiek. Warto jednak pamiętać, że podaż bezwypadkowych aut z pierwszej ręki i krajowego salonu jest ograniczona. Zwłaszcza wśród starszych pojazdów.
Sprzedający ma istotne powody, by nie sprzedawać tanio samochodu, a jeżeli już decyduje się na zaproponowanie atrakcyjnej ceny, w pierwszej kolejności woli poszukać nabywcy wśród rodziny, znajomych czy kolegów z pracy.
Wydatki związane z posiadaniem samochodu nie kończą się na jego zakupie. Wręcz przeciwnie. Przed sezonem zimowym trzeba zainwestować w ogumienie, które podrożało. Więcej płaci się także za samą usługę wymiany, przechowywania oraz utylizacji zużytych opon. PKO Leasing raportuje wzrosty, odpowiednio, o 146, 143 i 200% względem 2021 roku. Serwis olejowy poza ASO jest już wydatkiem rzędu kilkuset złotych.
Coraz więcej płaci się też za inne elementy eksploatacyjne. Skoro użytkowanie pojazdu z roku na rok staje się coraz droższe, trudno oczekiwać, by sprzedający chciał się pozbyć samochodu relatywnie tanio. Przez lata ten trend dotyczył głównie marek premium, gdzie koszty serwisowania były pokaźne. Z czasem zjawisko „rozlało się” na inne segmenty rynku. Nie bez znaczenia była sama ewolucja pojazdów – chociażby zmiana czynnika klimatyzacji na droższy oraz stosowanie większych kół.
Jeszcze na przełomie XX i XXI wieku każda zmiana modelowa zwykle oznaczała znaczący skok w kwestii designu, komfortu jazdy, wykończenia wnętrza, wyposażenia, właściwości jezdnych czy poziomu bezpieczeństwa. Wszystkie ewolucje mają jednak swój kres i wydaje się, że współczesne samochody właśnie go osiągnęły lub są blisko niego. Świetnym przykładem jest Volkswagen Golf VIII, który w kwestii ergonomii, designu czy wykończenia przez wiele osób jest uznawany za krok wstecz.
Co prawda używane samochody drożeją, albo przynajmniej trzymają swoją cenę, jednak nie ułatwia to przesiadki do nowego samochodu po dokonaniu transakcji. Nowe auta podrożały na tyle, że rzadko kiedy wystarczy dołożyć kilkanaście tysięcy złotych, by przesiąść się do nowego czy świeższego pojazdu.
Oferowanie auta z niską ceną wywoławczą nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Dlaczego? Przekonał się o tym każdy, kto wystawił samochód poniżej ceny rynkowej. Telefony dosłownie zaczynają się urywać chwilę po publikacji ogłoszenia. Świadczy to o tym, że handlarze, firmy czy osoby poważnie zainteresowane zakupem danego modelu lub auta w określonym budżecie mają włączone powiadomienia o pojawianiu się nowych ofert i mogą szybko zareagować.
Zakup auta od profesjonalnego sprzedającego cieszy się w Polsce coraz większym zainteresowaniem. Z jednej strony oznacza nieco wyższą cenę, z drugiej – chroni przed poważnymi problemami. Także sprzedający częściej odsprzedają auta do firm nimi handlujących, by mieć problem z głowy.
Pandemia, kryzys półprzewodnikowy, a później rosnące ceny nowych aut w salonach sprawiły, że używane samochody podrożały – zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie, który od lat pozostaje dla nas głównym źródłem zaopatrzenia w używane pojazdy. W efekcie coraz trudniej liczyć na okazyjne zakupy. Skoro uczciwie działający przedsiębiorca musi więcej wydać na pozyskanie auta i jeszcze na nim zarobić, nie ma co liczyć na okazję.
Ostatnie lata upłynęły pod znakiem wzrostu cen energii elektrycznej, ogrzewania, wynajmu, leasingu, kredytów czy wszelkiego rodzaju produktów. Dla przedsiębiorcy, który musi utrzymać plac z samochodami, a wcześniej przygotować je do sprzedaży, przekłada się to na wymierny wzrost kosztu prowadzenia działalności. I to niestety taki, który jest trudny lub wręcz niemożliwy do skompensowania poprzez szukanie optymalizacji. Żeby firma zachowała rentowność, pozostaje przerzucenie tych wydatków – w postaci zwiększonej ceny samochodu – na kupującego.
W efektywną sprzedaż auta trzeba zainwestować. O ile w przypadku osoby prywatnej wydatki ograniczają się do zapłacenia (zwykle w granicach 100 zł) za odpowiednio długo wyświetlane oraz dodatkowo wypromowane w widoczny sposób ogłoszenie, o tyle dla przedsiębiorcy handlującego dużą liczbą pojazdów efekt skali przekłada się na pokaźną sumę. Konieczne jest też inwestowanie w marketing, bo rynkowa konkurencja nie śpi.
W przypadku samochodu sprzedawanego w oparciu o fakturę nie ma możliwości ograniczenia prawa do rękojmi, która musi działać minimum przez rok, jeśli jest to przedmiot używany. W rezultacie profesjonalny sprzedawca musi dołożyć starań, by wejść w posiadanie możliwie dobrego samochodu, co oznacza wydatki związane z jego sprawdzeniem i późniejszym zakupem. Przedsiębiorca w swój model działalności powinien też mieć wkalkulowane ryzyko pojawienia się problemów i roszczeń ze strony kupującego. Z tego powodu ważne jest kupowanie auta będącego własnością sprzedającego, a nie przez pośredników lub na podstawie fikcyjnych umów „na Niemca”.
Prywatna osoba po zakupie auta w oparciu o umowę musi odprowadzić podatek PCC w wysokości 2% (gdy wartość kupowanego auta przekroczyła 1000 zł). W przypadku importu podatek PCC nie występuje, ale na szali jest akcyza (1,55-18,6% w zależności od rodzaju silnika i pojemności). W przypadku sprowadzania samochodu spoza Unii Europejskiej mogą dojść do tego VAT i cło. Mało kto zastanawia się natomiast nad obciążeniami podatkowymi przedsiębiorców, którzy poza podatkiem dochodowym odprowadzają także VAT, co musi być uwzględnione przy kalkulowaniu ceny.
Ceny samochodów na polskim rynku znacznie wzrosły w ciągu ostatnich kilku lat – najpierw z powodu pandemii, a później wojny w Ukrainie. Opóźnienia w produkcji nowych samochodów oraz ich rosnące ceny z niewielkim tylko przesunięciem czasowym zauważalnie wpłynęły również na rynek wtórny. W pierwszej połowie tego roku średnie ceny używanych samochodów oferowanych na polskim rynku wzrosły już do 31 500 zł
Paweł Molasy, AAA Auto
W materiale wielokrotnie wspominaliśmy o rosnących cenach nowych aut. I to właśnie one stały się kulą śnieżną, która w ciągu ostatnich kilku lat przeistoczyła się w prawdziwą lawinę, dającą się we znaki całemu rynkowi. Gdy kierowcy nie mogą pozwolić sobie na zakup nowego auta, pozostają przy posiadanym.
Ludzie we wszystkich zakątkach świata potrafią liczyć pieniądze. Nie należy więc oczekiwać, że nawet mieszkaniec tzw. bogatego kraju bez istotnego powodu pozbędzie się swojego sprawnego samochodu za bezcen.
Wzrost kosztów robocizny, materiałów oraz nowych i używanych części przełożył się na każdy aspekt związany z obsługą serwisową czy naprawą aut.
Sytuacja na rynku walutowym zaczyna się stabilizować, co nie zmienia faktu, że w ostatnich latach z powodu spadku notowań złotego na Zachodzie czy w Ameryce za samochody trzeba było płacić więcej. Przekłada się to na sytuację na rynku wtórnym.
Zapotrzebowanie na określone typy aut może istotnie wpływać na ich ceny na rynku wtórnym. Najlepszym tego przykładem są klasyki i youngtimery. Za niektóre modele trzeba zapłacić astronomiczne kwoty. Czy faktycznie są warte takich pieniędzy – to oczywiście kwestia dyskusyjna.
Co prawda cena używanego auta jest umowna, ale okazuje się też wypadkową wielu czynników, które sprawiają, że dobry samochód po prostu nie może być tani. Nawet jeżeli kwota jest relatywnie niska – np. wynosi kilkanaście tysięcy złotych – to zadbane i bezwypadkowe auto może okazać się o kilka tysięcy złotych droższe od średniej dla tego modelu z danego rocznika. Procentowa różnica będzie więc pokaźna.