Ubezpieczenie od awarii samochodu, czyli… gwarancja na używane auto? Warto taką opcję rozważyć, koszt może być porównywalny do podwójnego tankowania – dość rozsądna cena za święty spokój. Ale uwaga: liczą się najmniejsze detale. Co obejmuje „polisa od awarii", czym się różni od assistance i na co trzeba koniecznie zwrócić uwagę przy jej zakupie?
To żadne zaskoczenie, że współczesne samochody też się psują. W sumie tak jak zawsze w przeszłości. Choć trzeba oddać honor, że statystki awaryjności nakazują pewien optymizm (pomijając rosnący udział awarii akumulatorów). Nie oszukujmy się – tak skomplikowany mechanizm wręcz z definicji nie może być bezawaryjny. Nawet najtwardszy kamień czasami pęknie. Nie wiadomo kiedy.
Najstarsi górale i wielu czytelników „Motoru” i naszego portalu pamiętają pewnie czasy, gdy w aucie woziło się skrzynkę z podstawowymi narzędziami. Młotek, kilka kluczy, śrubokrętów, trytytek jeszcze nie było na świecie, więc jakiś sznurek, zapasowa kopułka aparatu zapłonowego, może membrana pompy paliwa, na pewno pompka, zapasowe koło, kanister, może dwa – zasadniczo wszystko, co było w zasięgu ręki w garażu lub piwnicy i było związane z samochodem. Szanse, że Maluch, Fiat 125p czy Polonez przetrwają wyjazd nad morze czy w góry bez potrzeby użycia narzędzi w trasie były minimalne.
Na szczęście to się zmieniło. Pomimo komplikacji konstrukcji wyjazd na wakacje kilkunastoletnim nawet autem nie stanowi zwykle problemu… do czasu pojawienia się problemów akurat wtedy, gdy są najmniej potrzebne. I w tym momencie niezwykle przydatne mogą się okazać dodatkowe ubezpieczenia na wypadek awarii.
Ubezpieczenie od awarii samochodu to polisa, która pokrywa koszty napraw mechanicznych i elektrycznych pojazdu wynikających z jego eksploatacji. W odróżnieniu od standardowego ubezpieczenia OC czy AC, które chronią przed skutkami wypadków czy kradzieży, ta polisa skupia się na awariach powstałych bez udziału osób trzecich.
Zakres ochrony w ramach ubezpieczenia od awarii może różnić się w zależności od oferty ubezpieczyciela. Typowo obejmuje on silnik, wliczając uszkodzenia mechaniczne, problemy z układem chłodzenia czy smarowania, skrzynię biegów zarówno manualną, jak i automatyczną, półosie, wały napędowe czy dyferencjały. Do tego dochodzi układ elektryczny: alternator, rozrusznik, systemy zarządzania silnikiem oraz takie układy jak klimatyzacja oraz pokładowe multimedia.
Ubezpieczyciele często stawiają określone wymagania dotyczące wieku pojazdu oraz jego przebiegu. Przykładowo, polisa może być dostępna dla samochodów nie starszych niż 5 lat i z przebiegiem nieprzekraczającym 100 000 km. Ponadto konieczne mogą być regularne serwisowanie pojazdu w autoryzowanych stacjach obsługi oraz brak wcześniejszych poważnych awarii.
Standardowo ubezpieczenie nie obejmuje awarii wynikających z naturalnego zużycia eksploatacyjnego, takich jak zużycie klocków hamulcowych czy sprzęgła, uszkodzeń powstałych w wyniku zaniedbań serwisowych lub niewłaściwej eksploatacji czy modyfikacji pojazdu niezgodnych z zaleceniami producenta. Do pewnego stopnia jest to więc namiastka klasycznej gwarancji, której zasady i tak ustala sprzedający pojazd. Warto więc przed zawarciem polisy przeczytać jej warunki.
Nawet oficjalni dealerzy oferują takie programy
W wielu przypadkach zakup nawet nowego auta był możliwy z tzw. rozszerzoną gwarancją na kolejne lata. Tylko małym drukiem dopisywano zwykle, że te dodatkowe lata nie są już gwarancją sprzedawcy, ale dodawanym w pakiecie właśnie ubezpieczeniem od kosztów naprawy, o którym tutaj piszemy. I tu jest podstawowa kwestia: jakiekolwiek roszczenia po podstawowym terminie (nazwijmy to gwarancji producenta, o czym za chwilę) byłyby rozstrzygane już na linii klient-ubezpieczyciel, nie sprzedawca auta.
Najważniejsza sprawa: czy to się opłaca
To sedno sprawy. Niektórzy próbują obniżać koszty użytkowania auta, nie wykupując nawet obowiązkowego OC (co z reguły wychodzi na jaw), ubezpieczenie AC jest w innej lidze, a co dopiero dokupić polisę od awarii samochodu. No cóż, jak w każdym ubezpieczeniu płaci się za spokój, a nie za faktyczne koszty, które (oby!!!) nie musiały nastąpić.
Liczą się szczegóły
Na pytanie, czy lepiej wybrać assistance, czy motogwarancję, trudno odpowiedzieć jednoznacznie, ponieważ obie formy ubezpieczenia oferują różne zakresy ochrony i są przeznaczone dla kierowców o różnych potrzebach. Decyzja powinna być uzależniona od indywidualnych preferencji, stylu jazdy i sytuacji, w jakiej znajduje się właściciel samochodu.
Zacznijmy zatem od podstaw. Assistance to ubezpieczenie, które zapewnia pomoc w razie problemów technicznych z samochodem podczas podróży. Obejmuje przede wszystkim usługi takie jak:
Najtańsze pakiety można wykupić za kilkadziesiąt złotych rocznie, ale trzeba sprawdzić ich zakres – zwykle obejmują tylko holowanie do serwisu, i to na ograniczonym dystansie. Czyli jak zwykle, najważniejsze sprawy są napisane najdrobniejszym druczkiem. Czasem dopłaty do rozszerzonych pakietów nie kosztują tak wiele, warto rozważyć ich dokupienie. Zwykle można dobrać dodatkowe zakresy odpowiedzialności.
Gdy jest ryzyko problemów
Jeśli właściciel samochodu bardziej obawia się wysokich rachunków za naprawy niż kosztów holowania, motogwarancja jest lepszym wyborem.
Jest inny oręż. Do walki w sądach niestety
Rękojmia to ustawowa ochrona konsumenta, która dotyczy zakupu towarów, w tym aut, i obejmuje odpowiedzialność sprzedawcy za wady fizyczne i prawne rzeczy sprzedanej – używanej również. Jest to niezależne od dodatkowych gwarancji czy ubezpieczeń.
Ubezpieczenie od awarii samochodu to korzystne rozwiązanie dla właścicieli pojazdów, którzy chcą zabezpieczyć się przed nieprzewidzianymi kosztami napraw.