Niektóre rzeczy po prostu trzeba mieć w aucie (choćby ze względu na obowiązujące przepisy), inne warto wozić na wszelki wypadek. Ale niektórych lepiej na stałe nie trzymać w bagażniku – mogą narobić sporo problemów. Zwróć uwagę na te rzeczy.
Pierwsza sprawa to przepisy. Samochód zarejestrowany w Polsce musi być wyposażony w gaśnicę i trójkąt ostrzegawczy. Nawet gdy wyjeżdżamy za granicę, a w krajach które mijamy trzeba mieć dodatkowe elementy (często są to kamizelki odblaskowe czy apteczki), nas to nie dotyczy. Formalnie musimy spełniać krajowe wymogi.
Przepisy regulują też to, czego w aucie (w kabinie, bagażniku, jak i zamontowane na zewnątrz) mieć w czasie jazdy nie możemy. To przedmioty ostre lub szpiczaste, które mogą powodować ryzyko zranienia w razie kolizji. Wideł czy siekiery luzem zatem przewozić nie wolno. Trzeba je umieścić np. w bezpiecznym pokrowcu.
Jest też kategoria towarów i materiałów niebezpiecznych. Paliwa, smary, chemikalia itp. możemy przewozić na własny użytek w ograniczonych ilościach (choć sporych, jednorazowo 240 litrów w maksymalnie 60-litrowych kanistrach), restrykcje dotyczą też butli gazowych, odpadów czy fajerwerków – limity są jednak nadal wysokie, trudno je przekroczyć.
Pomiędzy tym, co trzeba, a tym, czego nie wolno jest jednak spora przestrzeń na różne inne rzeczy. Obowiązkowe wyposażenie z własnej woli warto rozszerzyć o rzeczy niezbędne w sytuacjach awaryjnych. Warto też narzucić sobie ograniczenia odnośnie tego, czego w bagażniku nie wozimy – w szczególności na stałe. Dobrze jest też dobrać kilka elementów, które przydadzą się w niespodziewanych sytuacjach i będą potrzebne tu i teraz.
Z ekwipunkiem nie ma co przesadzać. Brakujące przedmioty dokupimy po drodze, np. na stacji. Musimy mieć jednak ze sobą to, co pozwoli tam dojechać.
Nie chodzi o to, że ktoś nam każe lub czegoś wymagają przepisy. A przynajmniej nie tylko o to. Takie przedmioty zwyczajnie muszą być na pokładzie dla naszego dobra.
W Polsce wymagane jest przewożenie trójkąta, ale to zdecydowanie za mało dla odpowiedniego oznaczenia miejsca awarii. Kamizelka powinna być obowiązkowo w aucie.
Kolejny element obowiązkowego wyposażenia auta w Polsce. Pozostaje kwestia przewożenia. W razie zagrożenia raczej wyskoczymy z auta, żeby zorientować się w sytuacji, później wrócimy po gaśnicę – płomienie zwykle pojawiają się z przodu, bezpieczniej będzie wyciągnąć gaśnicę z bagażnika niż z kabiny.
Nie trzeba wozić, ale zdecydowanie warto – jakieś urazy mogą pojawić się w trakcie jazdy nie tylko na skutek wypadku, ale też np. zwykłego skaleczenia.
Jeśli „zapas” – to sprawdźmy, czy jest napompowany oraz czy mamy klucz, podnośnik i ewentualnie przejściówki do tzw. złodziejek.
Jeśli musimy mieć pewność, że auto pozostanie nieruchome (wymiana koła, prace pod autem), nie nastawiajmy się, że znajdziemy w okolicy kamień czy coś podobnego do podłożenia pod koła. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe, w szczególności na trasie szybkiego ruchu. Podobnie przy parkowaniu na stromym nachyleniu. Nie zawsze możemy polegać na hamulcu ręcznym, kliny rozwiązują sprawę.
Elementy z tej grupy warto zebrać raz, włożyć w jakiś pokrowiec i schować w bagażniku. Wcześniej czy później się przydadzą.
Jakakolwiek praca przy aucie, choćby wymiana kół, oznacza ubrudzenie dłoni. Czyszczące, nawilżane chusteczki działają skutecznie.
EDC (EDC (z ang. Everyday Carry – noszone codziennie ze sobą), to przedmioty potrzebne na co dzień, które dobrze mieć pod ręką – w tym przypadku w bagażniku auta. Warto spakować nóż, multitool, notes i pisak, latarkę itp., zawartość oczywiście każdy dostosuje do swoich potrzeb.
Jeden z bardziej uniwersalnych elementów wyposażenia pojazdu – szmata przyda się, jeśli coś trzeba rozłożyć na ziemi, gdy chcemy coś zrobić przy aucie, powycieramy nią rozlane płyny we wnętrzu, można ją wcisnąć między przedmioty przewożone w bagażniku, aby je unieruchomić itp., itd.
Podstawowa wiedza w majsterkowaniu: jeśli coś się nie rusza, a powinno – trzeba zastosować preparat uniwersalny. W samochodzie to też obowiązuje.
Lustrzane odbicie preparatów typu WD40: coś się rusza, a nie powinno – można to unieruchomić doraźnie opaską samozaciskową lub mocną taśmą naprawczą.
Przewożenia niektórych rzeczy zabraniają przepisy, innych – zdrowy rozsądek. Lepiej nie zapominać ani o jednym, ani o drugim.
Przepisy zakazują przewożenia w samochodzie (zarówno w kabinie, jak i bagażniku) przedmiotów mogących stwarzać zagrożenie. Zaliczają się do nich przedmioty szpiczaste (siekiery, maczety, widły, włócznie itp.), ale też np. kije bejsbolowe.
Przewalające się po bagażniku zakupy, wyposażenie auta itp. mogą narobić sporo szkód. Rozlane mleko czy potłuczone jajka potrafią zostawić ślad na zawsze. Gdy wsiąkną w wykładziny ich dopranie jest bardzo trudne. Brzydki zapach murowany.
Bardzo często wozimy w aucie przypadkowe, zbędne przedmioty. Zwiększają one obciążenie, hałasują, mogą być źródłem nieprzyjemnych zapachów – lepiej tego unikać.
Przepisy narzucają limity przewożonych niebezpiecznych substancji, takich jak paliwa, smary czy rozpuszczalniki, ale to nie wszystko.
Sprawa nie jest oczywista. Przewożenie dużych psów w bagażniku kombi czy SUV-a jest wygodne, stworzenie ma sporo miejsca, można rozłożyć posłanie, ale są i wady.